TEMAT:

Kilkanaście lat temu w pracowni historii Bytomia czytałem, że przed wojną 40? 60? 80? procent bytomian miało wyższe wykształcenie. Dokładnie nie pamiętam ile, ale to były wielkie sumy w porównaniu z czasami powojennymi, gdy takich ludzi były ułamki procent. Nie wiem jakiej jakości to było wykształcenie, co rozumiano przez wyższe wykształcenie, ale tak czy owak ludzie, którzy je mieli, pewnie nie pracowali "na przodku".

Gdzie przed wojną mogli pracować ludzie z wyższym wykształceniem?
Pomijając UM, szpitale itp. instytucje, które zawsze są.

Zaraz po 45r. posypały się statystyki jak i wszystko inne.

Bo juz nie byli ludzie potrzebni do myślenia, tylko do pracy. Inna sprawa, że inteligencję wyniszczała wojna.

RATNIK napisał:

Gdzie przed wojną mogli pracować ludzie z wyższym wykształceniem?
Pomijając UM, szpitale itp. instytucje, które zawsze są.

W tych instytucjach, które zawsze były obstawiam, że pracowało tam ponad 50% ludności z wyższym wykształceniem. Zwykłych ludzi "do roboty" na odpowiedzialne stanowiska się z zasady nie przyjmuje.

Poza tym istniało dużo innych przedsiębiorstw, w których byli dyrektorzy, nierzadko właściciele a oni zapewne też mieli wyższe wykształcenie.

Na pewno:
- obsada dyrektorska i kierownicza kopalń i hut + cała administracja i osoby odpowiedzialne za projektowanie
- wszyscy, którzy muszą mieć wyższe wykształcenie aby sprawować pełnione funkcje typu sądy i prawnicy
- biblioteki
- artyści operowi
- nauczyciele
- naukowcy
- architekci
- aptekarze
- itd.