No fakt, intensywne to były czasy... Ja wiem że może ciężko to porównywać bo jednak geopolityka trochę inna, ale w 1990 taka Ukraina startowała pod kątem rozwiniętej gospodarki z wyższego pułapu niż my, a jednak udało się ją szybko i daleko przeskoczyć. Jednak bardziej jesteśmy zachodni i ukorzenieni w ideach europejskich, warto też pamiętać o etosie pracy i przedsiębiorczości promowanym głównie przez protestantów, tak przecież licznych w dawnej Rzeczpospolitej czy też licznych na Ziemiach Odzyskanych - te prądy odżywcze zawsze przenikały. Może nie zmarnowaliśmy ostatnich lat, jest w sumie w porządku, ale zawsze warto dążyć żeby było lepiej. Gdzieś przeczytałem ostatnio, że osoba otrzymująca w Polsce (nową) pensję minimalną, plasuje się w 20% najlepiej zarabiających ludzi na świecie
Nie równam w dół, bo wolę patrzeć do przodu, ale jeśli to prawda - to jakże głęboko w d musi być 80% ludzkości?!
A wracając do Bytomia....Tak, po Plebiscycie Katowice zaczęły być jeszcze bardziej pompowane jako stolica regionu, tym razem przez władze polskie. Ale Bytom po drugiej stronie granicy przecież także! Powstawały nowe budynki użyteczności publicznej, jest na przykład basen kryty z tamtego okresu, katowickie Żwirki i Wigury 15 ścigały się na wysokość z Gloria-Palast, był też Latający Ślązak skasowany zaraz przed wojną z/w na oszczędności. I wreszcie - po ustaleniu się granic, do Bytomia ze wschodu, z dawnych obszarów pruskich, zjechało się sporo Niemców. Wymienili się zresztą z Polakami, którzy osiedlali się w Chorzowie lub Katowicach. Sporo do dzisiaj robotniczych 2,3 piętrowych blokhausów z tego okresu. W każdym razie zmierzam do tego że można chyba powiedzieć iż "stolic Śląska" było wtedy dwie, jedna polska, druga niemiecka. Czy te ruchy ludności załamały strukturę? Na pewno niektórym ciężko się było odnaleźć w nowych realiach. W sumie najbardziej urzędowo to Bytom stracił po wrześniu 1939 roku
Niemcy znowu mieli Katowice, więc niemieckie urzędy znowu przeniesiono, a Bytom zmarginalizowano. I jeśli dobrze pamiętam to wtedy zaczęły pobrzękiwać hitlerowskie plany żeby może jednak to piastowskie miasto podkopać na zawał do końca, bo węgla na wojnę potrzeba, a ludzi poprzenosić do Rudy (chyba nazwa Nowy Bytom nie wzięła się z przypadku). Ale, jak widać, żal im chyba było wcześniejszych inwestycji a losy szybko postępującej wojny wybiły im to z głowy.
A po wojnie? Elita z Kresów, głównie ze Lwowa i Stanisławowa? Prócz niemieckich represji pamiętajmy jeszcze o tych radzieckich, no i ukraińskich. Zjechało do Bytomia trochę ludzi kultury i sportu, ale np. środowisko politechniki zainstalowało się we Wrocławiu - tutaj nie mieliśmy szczęścia
Zresztą, tym którzy przyjechali, też trochę czasu zajęło odnaleźć się w poniemieckim mieście. Sama konfliktowa faza docierania się grup społecznych zjadła Bytomiowi pewnie z dekadę albo dwie cennego czasu. Z tej perspektywy przewrotnie powiem że przymus pracy, harówka na kopalni i hucie jednak konsolidowała Bytomian - nie ważne czy Niemców, Polaków, Ślązaków, Kresowian czy Żydów. Zostajesz i pracujesz, musisz się dogadać, albo wyjeżdżasz? To też miało w sobie coś z tego wcześniejszego "Dzikiego Zachodu", tyle że w mniej pozytywnym sensie....