Piesi ginęli, giną i będą ginąć na przejściach dla pieszych. O ile nie ma wątpliwości w przypadku ewidentnych błędów kierujących, czy tez prowadzenia pojazdów pod wpływem alkoholu - co powinno kończyć się od razu dożywotnim i ekzekwowalnym pozbawieniem uprawnień, o tyle piesi bardzo często zachowują sie w sposób skrajnie idiotyczny, zwłaszcza na przejściach bez sygnalizacji świetlnej, i zwłaszcza wtedy kiedy jest ciemno. Wszystko do czasu aż nie zrozumieją że w bezpośrednim starciu z rozpędzonym nawet do 40-50 km/h pojazdem nie maja najmniejszych szans żeby wyjść ze zdarzenia cało. Kiedy to nastąpi ? Tego nie wiem. Potrącenie na przejściu dla pieszych, mimo iz w znakomitej ilości przypadków dzieje się na wskutek błędu kierowcy, o tyle jest zdarzeniem dość często do unikniecia, wystarczyłoby żeby pieszy przed wejsciem na pasy zatrzymał się, rozejrzał, ocenił warunki panujące na drodze i dopiero jeśli ma absolutną pewność że wejście na drogę nie zakończy się dla niego nieprzyjemnie, decydować się na przejscie. A tak łażą jak święte krowy, licząc na to że na mokrej i sliskiej nawierzchni kierowca jest w stanie zatrzymać 1,5 tonowy pojazd w miejscu. Przepisy - przepisami, a myślenie myśleniem.
Jesli ktoś z forumowiczów może udzielić mi wskazówki do kogo powinienem się zgłosić w celu podjęcia rozmowy odnośnie regulacji sygnalizacji świetlnej na ul. Chorzowskiej - będę bardzo wdzięczny. Mam wątpliwą przyjemność podróżowania codzień z Katowic do Bytomia ulicą Chorzowską (na terenie już Bytomia) i o ile można w miarę płynnie przjechac przez cały Chorzów o tyle, z jakiegoś debilnego pomysłu na codziennie od mniej więcej Tesco/MediaMarkt stoję jak kretyn w korku, ponieważ 1 osoba na 20 tysięcy tamtędy jezdzacych skręca w prawo na osiedle Arki Bożka - na wysokości stacji benzynowej. Kretyńsko wyregulowane światła powodują dzień w dzień przymusowy, 20 minutowy postój w tym miejscu. Idiota który do tego doprowadził powinien dostac nagrodę jobla.