Na powyborcze analizy przyjdzie jeszcze czas, stąd wracam do problemów Bytomia. Niedawno pisałem o problemach związanych z ściągalnością opłat czynszowych, a dzisiaj wracam do tematu spółki pod nazwą Bytomskie Przedsiębiorstwo Komunalne. Cieszę się, że radni opozycji próbują mieć wgląd w działalność BPK, zwłaszcza w temacie jej finansów. Zadali sporo ważnych pytań dotyczących spółki. Pytanie najważniejsze dotyczy weryfikacji stawek taryfy za wodę i ścieki, która jest zawyżona. Szkoda że propozycja jej obniżki, została odrzucona bez jakiejkolwiek dyskusji. Zdaniem radnych opozycji, BPK podejmuje niekorzystne dla spółki decyzje, a ich kosztami obciąża mieszkańców. Przykładem jest zakup ujęcia wody w Tarnowskich Górach za 14 milionów złotych. Korzystają z niego tylko mieszkańcy Tarnowskich Gór, a połączenie ujęcia z Bytomiem (wielokilometrowym wodociągiem), to bardzo kosztowna inwestycja. Kolejny przykład to zakup przez BPK działek od miasta za 20 milionów złotych. Po co spółce te działki? Czy to tylko próba ratowania budżetu miasta? Dlaczego BPK pożycza pieniądze różnym podmiotom, w tym Polonii Bytom? Czy to jest statutowa działalność spółki? A co z naszymi pieniędzmi w przypadku upadłości klubu? Naszymi, bo spółka jest własnością miasta, czyli wspólnoty którą tworzymy MY mieszkańcy. Jaka jest celowość zaangażowania spółki w budowę stadionu? Warto w tym miejscu wspomnieć stracone przez BPK miliony, kiedy spółka przystąpiła (przed kilkunastu laty) do inwestycji pod nazwą Kwartał. Czy jest uczciwe, że wszyscy mieszkańcy w taryfie wody mają taką samą opłatę i bez względu na wielkość mieszkania, płacą tyle samo za wody roztopowe i opadowe czyli tzw. deszczówką?
Efekt tej „radosnej” twórczości to zadłużenie bytomskiej spółki w wysokości 146 milionów złotych, z czego 26 mln to zadłużenia krótkoterminowe. Warto dodać, że miasto poręczyło tylko 49 mln złotych z tej kwoty.
