Małe kina nie mają szans w walce z multipleksami
Żeby wygrać konkurencję z wielkimi multipleksami, które powstają w niemal każdym mieście, małe kina uciekają do sieci. Ale nie do Matrixa, tylko do Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych. Okazuje się, że warto się do niej przyłączyć nawet multikinom
Kino Pegaz w Wodzisławiu Śląskim będzie świętować w przyszłym roku 45-lecie. - Nasze kino istnieje od 1965 roku, choć z długą przerwą od 1986 do 1993 roku - mówi Aleksander Wirkus, kierownik Pegaza. Jakoś sobie radziło do czasu, gdy w niedalekim Rybniku osiem klimatyzowanych sal otworzyło Cinema City. Chwilę potem powstało tam też Multikino. Teraz kino, którym opiekuje się Wodzisławskie Centrum Kultury, gra tylko w weekend, i to też nie każdy. - Nie chcemy walczyć z multipleksami. Chcemy jednak zatrzymać w mieście widzów, którzy chcą obejrzeć kino ambitne, choćby studentów - mówi Nadia Mechine, dyrektorka WCK.
Dlatego tydzień temu Pegaz wszedł do Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych, która powstała w 2003 roku, żeby wspierać małe kina w promowaniu ambitnych filmów i edukowaniu młodszych widzów. Finansuje ją Polski Instytutu Sztuki Filmowej, Filmoteka Narodowa oraz Ministerstwo Kultury. Dla Pegaza wejście do sieci oznacza dostęp do kopii filmów na preferencyjnych warunkach. - Chcemy zmienić repertuar. Nie odchodząc od kina komercyjnego, bo ono przyciąga najwięcej widzów, zaproponować także repertuar bardziej ambitny, choćby maratony filmowe poświęcone konkretnemu reżyserowi np. Larsowi von Trierowi czy Wood'emu Allen'owi - mówi Mechine. Sieć dopłaci też do filmowych warsztatów dla młodzieży i akademii filmowej, w której każdej projekcji będzie towarzyszył wykład.
Oczywiście członkostwo w sieci to także obowiązki. - W naszym kinie musi się odbyć 200 seansów w roku i przyciągnąć przynajmniej 2 tys. widzów - mówi dyrektorka WCK, która już myśli o tym, żeby kino zapraszało na seanse nie tylko w sobotę i niedzielę, ale także w tygodniu. Część tych seansów muszą stanowić filmy europejskie i polskie. 18 września rozpocznie się więc trzydniowy pokaz filmów czeskich.
W Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych jest już 15 kin z naszego regionu i trudno znaleźć kogoś, kto byłby z tego niezadowolony. - Polecałabym członkostwo w sieci każdemu małemu kinu, które ma ambicje pokazywania dobrego kina. Zresztą nie ma alternatyw. Inaczej nie mamy szans na konkurowanie z multipleksami - mówi Anna Papierzańska, która zajmuje się BCKinem w Bytomskim Centrum Kultury. Choć weszło do sieci dopiero pół roku temu, starało się o to od dwóch lat. Ponieważ dzieli się pomieszczeniem ze Śląskim Teatrem Tańca, nie może jeszcze w pełni rozwinąć skrzydeł, ale jest nadzieja na zmianę. - Od końca lipca mamy już prawo do lokalu po dawnym kinie Gloria i już myślimy o jego remoncie. Liczę, że przeniesiemy się tam w pierwszej połowie 2010 r. - mówi Papierzańska. W Bytomiu znów działałoby kino Gloria, bo w BCK myślą o powrocie do starej, jeszcze przedwojennej nazwy.
Najciekawsze, że w sieci są też multikina, w tym Nove Kino w Tychach. - Dzięki członkostwu i wsparciu SKSiL mamy możliwość realizacji programu Szkolnej Akademii Filmowej "Szafa" adresowanego do najmłodszych Tyszan - zdradza Elżbieta Górowska z Novego Kina.
Gazeta Wyborcza