TEMAT:

Ratnik napisał:

Olowpb napisał (przynajmniej tak zrozumiałem), że MZDiM nie może ingerować w to, co jest pod autostradą, ma związane ręce i dlatego nie ma tam drogi rowerowej.
...
Swoją drogą ciekawe, że pod wiaduktem PKP u wylotu Zabrzańskiej MZDiM może działać a pod autostradą nie. Przecież PKP to też jest zewnętrzna, państwowa organizacja.

Sytuacja prawna podziału kompetencji między różnymi administratorami dróg a jednym z administratorów drogi a PKP jest nieco inna. W tym przypadku zakres kompetencji GDDKiA jest nieco większy niż PKP - GDDKiA odpowiada za wszystko w obrębie skrzyżowania, a PKP tylko za swoją część dosć dokładnie opisaną w przepisach.

Co do MZDiM-u, to jest tylko biernym wykonawcą poleceń prezydenta i realizatorem planów Rady Miejskiej. Co ijnego, gdyby interweniował ktoś ważny i bardziej zainteresowany, np. sam Prezydent, ktoś z Rady Miejskiej lub jakiegoś stowarzyszenia, ewentualnie poseł itp. Byłoby łatwiej, gdyby planowana droga rowerowa była częścią jakiejś większej koncepcji, ale Bytom robi uniki i nie ma żadnego oficjalnego pomysły na infrastrukturę rowerową.

Nie zgodzę się, "że jest biernym wykonawcą poleceń prezydenta". Owszem, jak prezydent im coś nakaże to muszą to zrobić.
Ale o sporej większości spraw decydują samodzielnie (patrz statut) bądź w uzgodnieniu z prezydentem a dokładniej Biurem Transportu UM (notabene to Biuro przeniesiono na Smolenia).

No cóż. Prezydent może polecić "róbta co chceta" dając im dość dużą autonomię, byle nikt nie narzekał, ale głównie polega to na tym, że zajmują się naprawianiem tego, co z jakichś powodów zostało popsute. Przygotowują wnioski, co nalezy dobudować, ale pod tym względem zależą od tych, co są od nich wyżej w strukturze władzy. Jako wykonawcy mogą GDDKiA tylko łaskawie prosić o jakieś zmiany, a wymienieni przeze mnie ludzie mogą od GDDKiA domagać się, żeby zrobić coś, jak należy, albo nawet poskarżyć się gdzieś wyżej, jeżeli GDDKiA tego nie zrobi. MZDiM takich możliwosci skarżenia się nie ma.

Szerokim echem w niemieckich mediach odbija się wypowiedź ministra Waszczykowskiego, w której sprzeciwia on rowerzystów z tradycyjnymi wartościami polskimi.

www.google.pt/#q=waszczykowski+Radfahrern

Co więcej, minister w wywiadzie zarzuca poprzedniemu rządowi prowadzenie jednokierunkowej polityki zmierzającej m.in do przesadzenia kierowców na rowery.

Poprzednio rządząca Platforma Obywatelska była partią biznesmenów, konkurencyjnych indywidualistów, a więc to nie była partia ruchu rowerowego. PO była bardziej od PiS otwarta na Europę Zachodnią, więc może rzeczywiście bardziej entuzjastycznie mogła podchodzić do dróg rowerowych jako jednego z symboli zachodniego stylu życia, ale to podejście było powierzchowne. Drogi rowerowe budowano raczej dla ozdoby ulic niż żeby po nich jeździć, co można poznać po ich niskiej jakości.

Wypowiedź Waszczykowskiego jest więc fałszywa, może cyniczna, ale chyba po prostu wynika z jego ignorancji. Facet przyjął uproszczoną retorykę, według której toczą się w mediach dyskusje. Taka retoryka jest prosta, wszystko wiadomo jeszcze przed napisaniem artykułu - bez wysiłku można zgarniać pieniądze za wierszówkę z podgrzewanym kotletem.

Najsłynniejszym krytykiem rowerów jest prawicowy dziennikarz Łukasz Warzecha. W zeszłym miesiącu zabłysnął artykułem o lewicowym lobby rowerowym gnębiącym kierowców.

www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=1660101&page=616

Myślę, że Waszczykowski swoje pogląd kształtuje między innymi na takiej literaturze.


Znam dwa typy rowerzystów: takich, którzy lubią jeździć na rowerze, ale nie zastanawiają się nad jego rolą w układzie komunikacyjnym i takich, którzy się nad tym zastanawiają. Ci drudzy w ostatnich wyborach licznie głosowali właśnie na PiS - jako socjalną alternatywę dla liberalnej, indywidualistycznej i konkurencyjnej PO.

Dość zabawne było u Warzechy przeciwstawianie: ZŁY "lewacko-postępowy" rower kontra DOBRY "prawicowo - konserwatywny" samochód.
Wg. Warzechy samochód to symbol wolności, którego właściciel może jechać gdzie chce, kiedy chce i czuje słuszną, "darwińską" dominację nad słabeuszem rowerzystą.

Niestety redaktor Warzecha zapomniał o tak "lewackich" hamulcach wolności jak ubezpieczenie OC, kurs i egzamin na prawo jazdy, kodeks drogowy, ograniczenia i pomiary prędkości etc. Tymczasem prawdziwa wolność to rower - wsiadam i jadę. Ogólnie cała ta teoria Warzechy była tak groteskowo przegięta, że wyglądała na swoją własną parodię.

Czy z naszą skromną "siecią" dróg rowerowych coś się dzieje ? Jakieś planowane inwestycje lub chodź zadbanie o estetykę tego co mamy. Dla przykładu. Ulica Łagiewnicka, kilka lat od wielkiego remontu a oznakowania jak nie było tak nie ma. Na dowód tego parkujące samochody na czerwonej kostce ulicy Łagiewnickiej w okolicy magazynów Opery Śląskiej. Oznakowanie szlaków w lesie w Miechowicach już niewidoczne a podobno ta inwestycja kosztowała kilka milionów. I tak dalej, i tak dalej. Czy ktoś posiada może bardziej specjalistyczną wiedzę ?

Najpierw spróbuję rozplątać samo pytanie, czy coś się dzieje. Trasy rowerowe w lesie koło Miechowic były zrobione w dwóch partiach. Ta druga partia to fragmenty tras nr 6 i 20 Śląskiej Sieci Tras Rowerowych - samo oznakowanie kosztowało kilkadziesiąt tysięcy złotych, a modernizacja nawierzchni drogowych jakiś kilkaset tysięcy złotych. Do miliona złotych jeszcze daleko. Oznakowanie tych tras było dalekie od ideału - po prostu Urząd w ogóle nie nadzorował poczynań wykonawcy i odebrał wszystkie buble jak leci. Według normatywów PTTK oznakowanie należy remontować nie rzadziej niż co 4 lata, a jak dotąd nie zauważyłem, aby ktoś coś uzupełnił. Wcześniej były znakowane trasy lokalne, które już dawno uległy zębowi czasu, a do tego zostały przecięte przez autostradę, a oznakowanie niektórych koliduje z trasami nr 6 i 20.
W 2014 r. była wykonywana koncepcja głównych tras rowerowych Metropolii Silesia, a w 2015 r. studium komunikacji Bytomia z częścią dotyczącą infrastruktury rowerowej. Zamiast tego urzędnicy realizują jakieś własne pomysły, częściowo kolidujące z powyższymi działaniami. Ot tak, byle do przodu.

Czy w Bytomiu dalej działa Oficer rowerowy odpowiedzialny za ścieżki rowerowe, lobbowanie na rzecz ich budowy, opiniowanie projektowanych rozwiązań itp ? Jest ktoś, kto w ogóle koordynuje projekty lub ma wizje i plany rozwoju Bytomskiej sieci dróg rowerowych ?
Czy są plany by podłączyć Bytom do sieci wypożyczalni miejskiego roweru jaki funkcjonuje w kilku ościennych miastach ?

Zastępca dyrektora MZDiM, Paweł Wittich jest bardzo prorowerowy. Nie wiem, czy nie ma on nawet statusu oficera rowerowego w Bytomiu. Ścieżki mają być budowane w ramach projektu budowy centrum przesiadkowego na pl. Wolskiego. Wówczas ma powstać sieć dróg rowerowych w całym mieście rozchodzących się promieniście od dworca. Rower miejski ma natomiast zostać uruchomiony po ukończeniu budowy wspomnianych ścieżek.

rower miejski zostanie rozkradziony w s3 miechy hehehehe

Ręce opadają... argument ostateczny: "po co robić, bo ukradną"...

Nie ukradną, bo żeby odblokować rower, to trzeba wpierw podać swoje dane i się uwierzytelnić. Trzeba by być skończonym debilem, żeby ukraść rower miejski, bo za 5 minut zapuka po niego Policja.

To polowa prawdy, czesc rowerow niestety nie jest poszanowana - w mysl zasady, nie moje to nie musze dbac. Widac to po Chorzowie i Katowicach...

Drugim elementem ktory poki co kuleje, to ilosc stacji - jest ich bardzo niewiele, co znacznie utrudnia optymalne planowanie tras. W Bytomiu sukces zalezy nie tylko od sciezek, ale ilosci i lokalizacji stacji.

W dziale newsroom stoi oto taka informacja.
bytomski.pl/miasto/26045-bytom-wreszcie-...ie-roweru-miejskiego
Przyznam szczerze że jestem niezwykle ciekaw jak ten projekt wypadnie w Bytomiu.Mam nadzieję że bytomianie staną na wysokości zadania i miejskie rowery nie zaczną niespodziewanie "znikać" lub tracić części.Swoją drogą w Niemczech dużo popularniejsze obecnie stały się miejskie hulajnogi elektryczne.

Zwróć uwagę, że niebawem znaczy w 2022 lub 2023. Jak zacząłem czytać artykuł to myślałem, że będzie mowa o najbliższym sezonie.
Dotychczas budowa ścieżek rowerowych była uzależniona od powstania C.P. przy dworcu. Pomysł chyba już definitywnie upadł, ciekawe jak władze miejskie teraz podejdą do tematu ścieżek.

Dlatego należało sobie swego czasu zadać fundamentalne pytanie.Czemu ma służyć rower miejski?W celach rekreacyjnych czy do przemieszczania się z punktu A do punktu B.Bezrefleksyjne kopiowanie "pomysłu z zachodu" tylko dlatego że panuje moda na EKO/BIO etc. w naszych warunkach to moim zdaniem głupota.
Uważam że idea elektrycznej hulajnogi w bytomskich realiach bardziej by się sprawdziła.Dwa pierwsze argumenty za.Po pierwsze nie trzeba budować specjalnej infrastruktury(ścieżki i stacje) a po drugie hulajnogi są tańsze(zarówno w zakupie jak i utrzymaniu).