Grzegorz Kulik: „Nie wiem, ale się wypowiem”, czyli przychodzi szlachcic do Ślązaka

"Straciłem pół słonecznej soboty, żeby te brednie skomentować. Idę na rower. Jest na nim napis „Ino Silesia”. Bo ino Silesia mōm we sercu" - pisze Grzegorz Kulik, tłumacz, publicysta, autor przekładów dzieł m.in. J.R.R. Tolkiena, Szczepana Twardocha, Lewisa Carrolla na język śląski, w komentarzu do wywiadu z byłym prezydentem Bronisławem Komorowskim, który wypowiedział się o Ślązakach jako mniejszości i języku śląskim.

Grzegorz Kulik

Miałem okazję przeczytać zabawny wywiad z byłym prezydentem Bronisławem Komorowskim w portalu Ślązag (wywiad: Bronisław Komorowski: "Język śląski nie istnieje, został na Śląsku wylansowany i nie zgadzam się z Tuskiem") i muszę powiedzieć, że mocno wahałem się, czy go komentować.

Jakby nie było, Bronisław Komorowski jest tak naprawdę pieśnią zamierzchłej przeszłości i jego głos właściwie nie ma znaczenia. Mimo to dla jakichś osób pewnie wciąż jest autorytetem, dlatego chyba dobrze skomentować jego wypowiedzi.

Komorowski najwięcej bredził o śląskim języku, więc najpierw przybliżę, skąd wzięła się cała dyskusja nad jego klasyfikacją. Gdy Rada Europy przyjęła w 1992 roku Europejską kartę języków regionalnych lub mniejszościowych (będę ją dalej nazywać „Kartą”), to stworzyła na potrzeby karty pojęcie „język regionalny lub mniejszościowy” i zdefiniowała je jako „tradycyjnie używane na terytorium danego państwa przez grupę mniejszą niż reszta jego ludności”, „inne od oficjalnego języka państwa”, oraz „niebędące dialektami oficjalnych języków państwa lub językami migrantów”.

W 2005 roku została przyjęta ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym (będę ją dalej nazywać „Ustawą”), a w 2009 Polska ratyfikowała Kartę. Gdy to się działo, debata nad klasyfikacją śląskiego była już w pełnym pędzie i kiedy w 2010 roku poseł Marek Plura złożył projekt zmiany Ustawy, to odpowiedzią było po prostu „nie, bo śląski to nie język, a takie jest kryterium wg Rady Europy”.

Dyskusja nad statusem śląskiego języka trwa, choć jest całkowicie bezsensowna. Po pierwsze dlatego, że pojęcie „język regionalny” w systemie prawnym nie oznacza tego samego, co pojęcie „język” w językoznawstwie. Przeciwnicy przyznania śląskiemu statusu języka regionalnego powołując się na kryteria Karty pomijają fakt, że w komplecie z nią został przyjęty też Raport wyjaśniający dla Europejskiej karty języków regionalnych lub mniejszościowych („Raport”). Zawiera on m.in. cele Karty, komentarze, oraz – co ważne – definicje.

Punkt 18. dotyczy pojęcia języka (tłumaczenie moje):

Pojęcie języka użyte w karcie skupia się przede wszystkim na kulturowej funkcji języka. Dlatego też nie jest ono zdefiniowane subiektywnie w taki sposób, aby uświęcić prawo jednostki, czyli prawo do posługiwania się „własnym językiem”, ale definicję tego języka pozostawia się każdej jednostce. Nie opiera się również na definicji polityczno-społecznej lub etnicznej, opisując język jako narzędzie konkretnej grupy społecznej lub etnicznej. W związku z tym w karcie można zrezygnować z definiowania pojęcia mniejszości językowych, ponieważ jej celem nie jest określenie praw grup mniejszości etnicznych lub kulturowych, lecz ochrona i promowanie języków regionalnych lub mniejszościowych jako takich.

Punkt 32. dotyczy pojęcia „różnych języków” (tłumaczenie moje):

Języki te muszą wyraźnie różnić się od innego języka lub języków używanych przez pozostałą część ludności państwa. Karta nie dotyczy lokalnych wariantów lub różnych dialektów jednego i tego samego języka. Nie wypowiada się jednak na temat często spornej kwestii, w którym momencie różne formy wyrazu stanowią odrębne języki. Kwestia ta zależy nie tylko od względów ściśle językowych, ale także od psychosocjologicznych i politycznych, które w każdym przypadku mogą dać inną odpowiedź. W związku z tym, określenie tego, czy poszczególne języki stanowią odrębne języki, należy do zainteresowanych władz każdego państwa, zgodnie z jego własnymi procesami demokratycznymi. w ramach własnych procesów demokratycznych, określenie, w którym momencie dana forma wyrazu stanowi odrębny język.

Rada Europy nie zdefiniowała, czym jest język ani gdzie się kończy jeden język, a zaczyna drugi, ponieważ sama nauka nie potrafi tego zdefiniować. Rada Europy po prostu stwierdza, że ludzie porozumiewają się różnie i jeżeli jest w jakimś regionie kod (język/dialekt/gwara/narzecze/slang) mający wartość kulturową, to dobrze by było, żeby mu nadać status języka regionalnego, żeby można go było pielęgnować z pomocą państwa.

I tu wkracza pan eksprezydent. Najpierw serwuje nam kilka stereotypizujących Ślązaków frazesów. Jacy to jesteśmy solidni, pracowici, zdyscyplinowani, rodzinni i przywiązani do regionu. Oto polski szlachcic, wnuk Juliusza hrabiego Komorowskiego, prawnuk Zygmunta Leopolda Piotra hrabiego Komorowskiego, człowiek tak dobrze urodzony, mówi takie miłe rzeczy mnie, potomkowi jakichś tam Biskupów, Kroczków, Rzepków, którzy wszyscy byli chłopami spod Wielowsi. Albo Heidenreichów, Goldnerów, czy Breslerów, którzy byli zwykłymi rylami z Rokitnicy.

Aż mi się ciepło na serduszku zrobiło.

Niestety Pan Hrabia bardzo szybko sprowadza mnie na ziemię, w ślad za ustalonym przez setki lat porządkiem rzeczy. Praktycznie od razu wyciąga z rękawa asa w postaci „Marysi” Pańczyk, której opinia według niego zamyka dyskusję na temat statusu śląskiego, i dodaje jeszcze, że „[j]ęzykoznawcy też są w tej sprawie sceptyczni”.

Szkoda, że Marcin Zasada nie zapytał, o jakich językoznawców chodzi. Pan Hrabia lubi autorytety, więc przywołajmy może Walerego Pisarka, wybitnego językoznawcę, pierwszego prezesa Rady Języka Polskiego, człowieka o niewiarygodnym dorobku i życiorysie:

A czy można dziś mówić o języku śląskim jako czymś już istniejącym? Wyraz „język” bywa używany w wielu znaczeniach. Nawet pomijając takie określenia, jak język gestów, język ciała czy język pszczół, mówimy i piszemy nie tylko o języku polskim, niemieckim, angielskim itd., ale także o języku kancelaryjnym, o języku młodzieżowym, języku IV RP, języku współczesnej poezji, języku Adama Mickiewicza, a nawet języku Pana Tadeusza. I na tle tego szeregu wyrażenie „język śląski” czy „języki śląskie” nie powinno nikogo razić, bo z całą pewnością mowa mieszkańców szeroko rozumianego Górnego Śląska bardziej się różni od mowy innych regionów Polski niż słownictwo i składnia Mickiewicza od słownictwa i składni twórczości współczesnych mu polskich poetów.

Możemy też przywołać autorytet Władysława Lubasia, człowieka również z ogromnym dorobkiem, językoznawcy, socjolingwisty, dyrektora Instytutu Języka Polskiego PAN:

Jeżeli zwolennicy awansu dialektów/interdialektów śląskich zdołają ustalić ich skodyfikowany standard gramatyczny i leksykalny, który – przypominam – jest tworem sztucznym, arbitralnym – to zaistniałyby warunki, aby przeprowadzić starania o nadanie polszczyźnie śląskiej statusu państwowego (polskiego) języka regionalnego z funkcjami pomocniczymi. Wierzę, że się to w niedługim czasie stanie.

Pisarek nie miał problemu z terminem „język śląski”, a Lubaś z tym, żeby po wykonaniu pewnej pracy nadać śląskiemu status języka regionalnego. Obie te opinie zostały wygłoszone w 2008 roku. I z całym szacunkiem dla zmarłej (zresztą wszyscy troje już niestety nie żyją), ale Pisarek i Lubaś są o wiele większymi autorytetami w sprawach językowych niż Maria Pańczyk. Panu Hrabiemu autorytet Pańczyk odpowiada dlatego, że jej opinia pasuje mu do jego przestarzałej, nacjonalistycznej wizji Polski i polskości.

Dalej Pan Hrabia twierdzi, że „godka” i „język śląski” to dwie różne rzeczy, potem dodaje jeszcze nierozróżnianie Śląska i województwa śląskiego (a przypominam, że urodził się w Obornikach Śląskich), jednym i drugim pokazując, jakie ma pojęcie na temat sprawy, o której się wypowiada.

Bardzo podoba mi się jego stwierdzenie, że na Śląsku wylansowano ideę języka śląskiego. Tak, rzeczywiście, Ślązacy kiedyś utożsamiali swój język z polskim. Dopóki nie przyszła Polska, a wraz z nią podobni Panu Hrabiemu państwo szlachta i inteligencja, i nie zgnoili tego języka. Niemcom się nie udało wykorzenić śląskiego przez 200 lat, a Polacy zrobili to w jedno pokolenie.

Rozbawił mnie fragment, gdzie były najwyższy urzędnik tego państwa mówi o uznaniu Ślązaków za mniejszość narodową. Polskie prawo rozróżnia pojęcie mniejszości narodowej, która musi się utożsamiać ze swoim państwem, i mniejszości etnicznej, która swoje państwa nie ma. Ślązacy mogą zostać uznani tylko za mniejszość etniczną, a nie narodową. Pięć lat na takim stanowisku i żyjący z naszych podatków Pan Hrabia pokazuje, że choć współdecydował o statusie śląskiego i Ślązaków, to tak naprawdę on kompletnie nie rozumie, o czym decydował, ani o czym się wypowiada. Facet ma kompetencje co najwyżej do zarządzania tym jego drewniano-murowanym dworkiem na Litwie, a nie do bycia głową państwa w środku Europy.

Ale to wciąż nie koniec.

Pan Hrabia jest przeciwny prawnemu sankcjonowaniu takiej grupy jak Ślązacy oraz takiego języka jak śląski, bo to będzie za pieniądze podatników, a przecież nie tylko Ślązacy płacą podatki. No fakt, mnie też nie odpowiada to, że składam się na utrzymanie kogoś tak niekompetentnego jak Bronisław Maria. Ale na tym polega organizacja państwa polskiego, że wszyscy się składają do budżetu, a państwo przeznacza pieniądze na konkretne cele. Pan Hrabia mówi też, że finansowanie ewentualnego śląskiego języka powinno się odbywać na koszt Ślązaków, ale jednocześnie nie przyjmuje pomysłu autonomii, za którą szedłby oddzielny budżet i wtedy nie byłoby żadnych wątpliwości, że biednym warszawiakom się zabiera, żeby Ślązacy mogli pielęgnować swój język.

Potem Komorowski rzuca bombą: „Jeśli pan chce, by w Polsce jeszcze długie lata rządziła skrajna prawica nacjonalistyczna, to mówcie tak dalej – że Ślązacy to mniejszość narodowa”. Biorąc pod uwagę to, że Prawo i Sprawiedliwość jako ugrupowanie jest najbardziej niechętne śląskości, zastanawiam się, jak on sobie to składa. Jaka jest logika za tym stwierdzeniem? Tego się nie dowiemy.

Potem mamy jeszcze żarcik, że autonomiści śląscy na pewno nie wygrają jesiennych wyborów, i po wywiadzie. Ten wywiad nie jest długi, a pokazał, jak bardzo niekompetentny i nieprofesjonalny jest Bronisław Komorowski w sprawach, o których decydował i o których się wypowiada.

A ja straciłem pół słonecznej soboty, żeby te brednie skomentować. Idę na rower. Jest na nim napis „Ino Silesia”. Bo ino Silesia mōm we sercu.

Bronislaw komorowski marcin zasada

Może Cię zainteresować:

Bronisław Komorowski: "Język śląski nie istnieje, został na Śląsku wylansowany i nie zgadzam się z Tuskiem"

Autor: Marcin Zasada

21/04/2023

Adrian Goretzki

Może Cię zainteresować:

Adrian Goretzki: Język śląski przestał pełnić funkcję wyłącznie kabaretową. Wolny rynek już to zweryfikował

Autor: Maciej Poloczek

07/04/2023

Grzegorz Kulik

Może Cię zainteresować:

Grzegorz Kulik: Państwo przyznaje, że język śląski jest ładny, ale... niech już umrze. Renesans godki jest z irytacji

Autor: Maciej Poloczek

12/03/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon