Poloniści wrócili na lód [video]

W pierwszym meczu po zakończeniu lockoutu PHL Polonia przegrała w Krakowie z Mistrzem Polski oraz tegorocznym zdobywcą Pucharu Polski Cracovią 3-8. Niedzielne spotkanie z GKS Polonia wygrała.

Bytomski4 hokej pb

Comarch Cracovia – TMH Polonia Bytom 8:3 (2:1, 2:1, 4:1)

Bytomianie długo stawiali Mistrzom Polski oraz tegorocznemu zdobywcy Pucharu Polski zaciekły opór. W pierwszej tercji na trafienie gospodarzy odpowiedział Filip Stoklasa a w drugiej kontaktową bramkę na 2-3 zdobył "Malczik". Gdy wydawało się, iż Poloniści powalczą o doprowadzenie do remisu gospodarze podkręcili tempo i "odskoczyli" na 8-2. Wynik spotkania zamknął trafieniem na 8-3 Stoklasa.

TMH Polonia Bytom - HC GKS Katowice 5:1 (1:0, 2:1, 2:0)

Natomiast oglądając niedzielne spotkanie trudno było uwierzyć, że dwa miesiące wcześniej wynik był dokładnie odwrotny. Teraz GKS wyglądał w Bytomiu jak zespół od początku skazany na pożarcie, bo radzić sobie musiał bez Ondreja Raszki (już broni w Sanoku) i Filipa Drzewieckiego, który ma anginę i został w domu. Tylko przez moment, po bramce Martina Przygodzkiego na 2:1 w połowie meczu, goście mogli myśleć o jakichś punktach, ale te pomysły z głowy szybko wybił im Radek Meidl, który dostał krążek przed samą bramką od... Kacpra Różyckiego z GKS-u. A gdy w trzecej tercji rozstrzelał się Branislav Fabry było już wiadomo, że to niebiesko-czerwoni odrobią trzy punkty do wyprzedzających ich w tabeli rywali. - Bardzo się cieszymy, bo wygraliśmy pierwszy raz z GKS-em w tym sezonie, a do tego wysoko i pewnie. Miesiąc bez gry to było dużo i po naszej drużynie było to widać w piątek w Krakowie, bo dziś już było lepiej. Zagraliśmy dobrze, strzeliliśmy gola na 1:0, a to zawsze jest takie "zaklęcie" i potem już szło. W kolejnych meczach chcielibyśmy postraszyć mocniejszych rywali, także tych z czołówki - po meczu mówił Fabry, który miał dwie bramki i dwie asysty - tak dobrego meczu wcześniej dla Polonii nie zagrał. Gospodarzom pomagali też kibice, którym chciało się śpiewać, a do tego zostało im z Sylwestra trochę sztucznych ogni. - Zawodnicy to widzą, słyszą i czują doping i cieszą się z frekwencji. Chciałbym z szatni przekazać słowa uznania dla naszych fanów, cała drużyna bardzo im dziękuje - mówił po spotkaniu Andrzej Secemski, asystent Miroslava Ihnaczaka.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon