Kultura parzenia herbaty

Mimo iż dziś nie ma problemu z dostępem do dobrych gatunkowo herbat, sposób parzenia w domach ogranicza się często do wrzucenia torebki ekspresówki do kubka i zalania jej wrzątkiem. Na szczęście tym, którym ta metoda nie wystarcza z pomocą przyjdzie wizyta na ulicy Rycerskiej.

{gallery}galerie-news/2014/herbaciarnia-herbata{/gallery}

Są rytuały, które sprzyjają spotkaniom towarzyskim i z pewnością należy do nich ceremonia Gong Fu, która zaczyna się od przygotowania specjalnych naczyń i przyborów. Potrzebna jest taca z dziurkami, na niej ustawia się niewielki czajnik, dzbanek, czarki do picia i kubeczki. Obok znajduje się pojemnik z przyborami, szufelką, szczypcami, patyczkiem i lejkiem. Potem goście podziwiają liście herbaty, a gospodarz opowiada o jej historii i właściwościach. Następnie przygotowuje się naczynia do parzenia, napełniając i polewając je gorącą wodą, nie dbając o to, że jej nadmiar spływa na podstawę tacy. W końcu następuje pierwsze parzenie. Pierwszy napar jest wylewany, służy jedynie temu, by liście się obudziły i uwolniły aromat. Wtedy następuje drugie parzenie. Z czajniczka zawartość nalewana jest do dzbanka, stamtąd do kubeczków, kubeczki przykrywa się czarkami, a potem sprawnym ruchem odwraca do góry nogami i herbata znajduje się w czarkach, które ustawia się na podstawkach, a kubeczki się… wącha, bo w pustych kubeczkach aromat jest silniejszy niż w czarkach z herbatą. I żeby w końcu poznać pełny smak należy zrobić coś, czego od dziecka nas oduczano, czyli siorbnąć. I wszystko zaczyna się od początku, zalewanie, przelewanie, rozlewanie, wszystko w miłej atmosferze, którą zapewniają Maciej i Justyna, właściciele bytomskiej herbaciarni Herbata.

Jej powstanie związane jest z nieistniejącym już miejscem na mapie Bytomia, z Fanaberią, gdzie Maciej rozpoczął swoją przygodę z herbatą. Z wykształcenia fizjoterapeuta, marzył o pracy barmana. Do Fanaberii zaczął przychodzić jako klient, a zaprzyjaźniwszy się z właścicielami wyjawił im to swoje marzenie i zaczął się przeobrażać – w dzień w gabinecie pracował z dziećmi, a wieczorem stawał za barem. Dzięki tamtemu miejscu poznał herbatę i powoli przekonywał się do wielu smaków, bo nie każdy gatunek mu smakował od początku, z resztą, nadal nie wszystkie mu smakują. Rozwijał swą wiedzę, inwestował w literaturę, warsztaty, wyjazdy, co dalej robi z Justyną. Koniec Fanaberii dał początek Herbacie – miejscu klimatycznemu, z drewnianą podłogą i baldachimem pod sufitem, gdzie można wybierać, czy chce się usiąść przy niewielkim stoliczku, czy na poduszce na ziemi. Miejscu z ekspozycją pieczołowicie zbieranych herbacianych gadżetów. Miejscu, w którym Maciej czuje się jak w domu, więc i tak traktowani są goście lokalu.

Historia Herbaty zaczęła się od marzeń i z marzeniami wiąże się jej przyszłość. Zgromadzona kolekcja zrodziła myśl o stworzeniu niewielkiego muzeum herbaty, bo herbata to nie tylko napój, to również kawał historii, geografii i przygody. A już nie z kręgu marzeń są 2 semestry wykładów dla słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

Właściciele nie roszczą sobie pretensji do tego, żeby ludzie pili tylko herbatę, bo mają świadomość, że dla wielu nie jest to towar pierwszej potrzeby. Ale marzy im się czajownia, w stylu „ortodoksyjnych”, jakie widzieli w Czechach. Taka, w której nie pije się alkoholu, a jedynie herbatę i nie dostanie się też nic do jedzenia prócz drobnych dodatków. Chcieliby „wychować” klientów gotowych na taki lokal. Zmianę w ludziach, którzy odwiedzają herbaciarnię już widzą, między innymi w tym, że wybierane są coraz szlachetniejsze herbaty. Wiąże się to nie tylko ze zmianą świadomości i sposobu życia społeczeństwa, ale również z działalnością edukacyjną herbaciarni. Prowadzą warsztaty da dzieci i dorosłych. Już przedszkolaki poznają historię herbaty przy zajęciach plastycznych. A dorośli uczą się jak odróżnić herbatę dobrą od złej, jak ją parzyć i dowiadują się, że dobra herbata wcale nie musi być bardzo droga, choć oczywiście, można znaleźć wyjątkowo kosztowne rarytasy.

Budzenie świadomości i edukowanie, to główne cele rozpoczynającego się 12 września Bytomskiego Święta Herbaty – „Szolka Tyju”. Oczywiste, jest to, że będzie okazją do spróbowania wyjątkowych specjałów. Sprowadzono królową herbat, najdroższą na świecie – Da Hong Pao. Jej zapach kojarzy się Maciejowi z rozgrzanym kamieniem, na który spadł pierwszy w lecie deszcz. Będzie też niedawno odkryta herbata Ya Bao, z krzaków, które wydostały się z plantacji i przerosły w drzewa, która po Święcie wejdzie na stałe do menu. Z Białorusi przywieziona zostanie 24-letnia herbata Pu-erh w formie sprasowanej cegły. Taką herbatę tnie się specjalnym nożem na kawałki i kruszy. Żadna herbaciarnia w Polsce nie ma takiego, a jego zdobycie też nie było łatwe, gdyż chińscy celnicy, mimo iż jest całkowicie tępy, uważają go za broń i nie przepuszczają przez granicę. Będą rzeczy nie do końca związane z samą herbatą, za to wprowadzające w świat herbat – pokaz japońskiej szermierki i czytanie japońskich bajek. Będą oczywiście warsztaty przekazujące podstawy wiedzy o herbacie, jak również specjalistyczne, np. szkliwienia i wypalanie czarek. Pokazane zostaną także „dziwne” herbaty – z bambusa, czy tybetańska z mlekiem i masłem – uzmysławiające, że herbata to nie zawsze tylko to, co znamy.

To co zaskoczyło samych organizatorów, to to z jaką chęcią herbaciarnie, przyjeżdżające jako goście, same proponowały wykłady. Świadczy to przede wszystkim o tym, jak takie święta traktują ludzie związani z herbatą – wyciągają to co mają najlepszego i dzielą się wiedzą. Grzechem byłoby nie skorzystanie z tego, gdyż prócz święta herbaty w Cieszynie, które jest skierowane zdecydowanie do koneserów i fanatyków, nie ma w pobliżu podobnych imprez. Także dajcie się Herbatą zauroczyć.

Tekst: Urszula Mazurowska - eksperymentsobotni.blox.pl
Foto: Ewa Zielińska - ZELD.pl

Poznaj bytomskie knajpki:
Blender | Sapori Divini | Zelter

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon