Lew już po czyszczeniu

Miejskie gazety rozpisywały się na temat wandali, którzy zdewastowali bytomskiego lwa. Choć urzędnicy zapowiadali, że środków na wyczyszczenie rzeźby stojącej od 2008 roku na miejskim rynku nie ma, pieniądze znalazły się. Lew przeszedł już gruntowne czyszczenie i naprawę.

Byt lew

Rzeźba śpiącego lwa ulokowana na bytomskim rynku była elementem kilkumetrowego pomnika, który stworzono ku czci bytomian poległych w wojnie francusko-pruskiej. Lew w latach 50-60 zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach, a odnaleziono go w 2006 roku przy warszawskim zoo. Po wielu perturbacjach powrócił do miasta dwa lata później. Mieszkańcy przywiązali się do rzeźby i natychmiast stała się ona symbolem miasta. Niestety regularnie padała ofiarą wandali. Pisali oni mazakami po lwie, a ostatnio uszkodzili mu nawet łapę. Niestety sprawców do tej pory nie udało się złapać.

O zanieczyszczonej rzeźbie ostatnimi czasy rozpisywały się lokalne tygodniku. - Dewastacja rzeźby już w zeszłym roku zgłaszana była na policję z prośbą o wykrycie sprawców i została umorzona – potwierdzała Dziennikowi Zachodniemu rzeczniczka UM, Aleksandra Szatkowska. Z kolei "Życie Bytomskie" cytowało urzędników - "jak informuje Miejski Zarząd Zieleni i Gospodarki Komunalnej, profesjonalne oczyszczenie zabytku wiąże się z poniesieniem znacznych kosztów, których na obecną chwilę Zarząd nie posiada.”

W pobliżu lwa często można znaleźć także butelki po piwie i śmieci. Mieszkańcy dziwią się, ponieważ lew jest bacznie obserwowany przez miejskie kamery. Niestety nie spełniają one swojej funkcji. W podłożu lwa była także zamontowana lampka, jednak od dawna nie działała. Sprawą zainteresowała się radna Joanna Stępień i domagała się szybkiej interwencji.

Początkowo próby wyczyszczenia lwa nie przynosiły efektów – najprawdopodobniej stosowano zbyt tanie preparaty, a na droższe miasto nie miało środków. Budziło to ogromny sprzeciw mieszkańców, którzy nie chcieli by odzyskana z takim trudem rzeźba pozostała zaniedbana. Na szczęście pieniądze znalazły się. Wykonany z brązu bytomski lew został wyszorowany specjalnym preparatem z atestem, a ubytek w zniszczonej łapie został uzupełniony.

- Dziękujemy bytomianom za troskę o nasz miejski symbol. Od kiedy lew stanął na naszym Rynku, mieszkańcy bardzo się do niego przywiązali. Niestety, padł też ofiarą wandali, którzy w kilku miejscach popisali go flamastrami. Wyczyściliśmy go i zrobimy wszystko, by do podobnych sytuacji nie dopuścić w przyszłości – mówi zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Zieleni i Gospodarki Komunalnej, Krystyna Ostrowska.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon