Nastolatek po dopalaczach zaatakował ratowników

W wyniku zatrucia "dopalaczami" już ponad 100 osób na Górnym Śląsku trafiło do szpitali. Najwięcej przypadków miało miejsce w Katowicach i Bytomiu.

Byt mocarz

Do szpitali w całym województwie zgłosiło się lub zostało przywiezionych 127 ludzi zatrutych niebezpiecznymi substancjami zawartymi w "dopalaczach", czyli produktach sprzedawanych jako egzemplarze kolekcjonerskie, a będących faktycznie syntetycznymi narkotykami o różnej sile. Jeden z nich o nazwie "Mocarz" to w rzeczywistości substancja nazywana kannabinoidem ab2000201, charakteryzująca się aż 800 razy większą siłą działania niż marihuana.

W sobotnie popołudnie po Łagiewnikach błąkał się młody mężczyzna zachowujący się w agresywny sposób, prawdopodobnie będący pod wpływem środków odurzających. Poproszono o interwencję Policję i pogotowie medyczne. Funkcjonariusze po przybyciu na ul. Cyryla i Metodego obezwładnili nastolatka i założyli mu kajdanki. Następnie karetka zabrała go do szpitala. - W trakcie drogi nastolatek zaczął wierzgać nogami, uderzając dwoje medyków. Po obezwładnieniu dotransportowano go do izby przyjęć - relacjonuje Tomasz Bobrek, rzecznik bytomskiej komendy. Około 17:00 wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez zatrzymanego 17-latka, gdyż zaatakowani przez niego lekarz i pielęgniarka doznali obrażenia. W międzyczasie mężczyzna został wypuszczony ze szpitala, lecz po dwóch godzinach policyjni wywiadowcy znaleźli go na jednej z ulic Bytomia. Okazało się, że ponownie jest odurzony. - Po wytrzeźwieniu usłyszy on zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy publicznych, za co grozi kara do 3 lat więzienia - wyjaśnia Bobrek.

Wczoraj bytomska Policja została powiadomiona przez rodziców dwóch nastolatków o prawdopodobnym zatruciu dopalaczami. - Zebrane informacje pozwoliły na wytypowanie kryminalnym trzech mieszkań na ul. Piekarskiej, w których 14-latek i jego o trzy lata starszy kolega zaopatrzyli się zakazane substancje - informuje oficer prasowy bytomskiej komendy. Funkcjonariusze znaleźli w nich prawie 20 gramów substancji o nazwie "Mocarz" oraz blisko 15 tysięcy złotych, które prawdopodobnie pochodziły z handlu dopalaczami. W związku z tym zatrzymano dwie kobiety w wieku 44 i 48 lat oraz 32-letniego mężczyznę. Jeszcze dziś mają usłyszeć zarzuty za udzielanie środków odurzających nieletnim i narażenia osób na niebezpieczeństwo utraty zdrowia a nawet życia. Grozi im za to kara nawet do 8 lat więzienia. O ich dalszym losie zdecyduje wkrótce prokurator i sąd.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon