Park Mickiewicza - miliony poszły w błoto [ZDJĘCIA]

Kilka lam temu przy udziale środków unijnych poddano rewitalizacji cześć Parku Mickiewicza w Rozbarku. Dziś już nic nie przypomina o tym, że niedawno wydano na to miejsce 3 miliony złotych. Park został totalnie zaniedbany.

Przykład Parku Mickiewicza znakomicie pokazuje w jaki sposób urzędnicy podchodzą do wykorzystywania środków unijnych. Celem jest samo ich pozyskanie, a utrzymanie zrealizowanej inwestycji odchodzi na drugi (albo nawet dziesiąty) plan. W 2010 roku Urząd Miejski przystąpił do realizacji projektu "Rekultywacja zdegradowanych zalewisk wodnych w Bytomiu". Gmina pozyskała na ten cel dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego w wysokości 4,1 mln zł, lecz dzięki oszczędnościom z przetargu koszt projektu zamknął się w kwocie nieco ponad 3 mln zł.

Za te pieniądze dokonano przebudowy terenów przyległych do rozbarskiego Parku Mickiewicza. Trzy tamtejsze stawy zostały oczyszczone, wokół nich utworzono alejki parkowe, a na brzegach wybudowano kilka tarasów widokowych oraz drewniany mostek. Na całym obszarze ustawiono stylowe elementy małej architektury: ławki, kosze na śmieci i karmniki dla ptaków. Jak wówczas zapewniali przedstawiciele Wydziału Ekologii, zagospodarowanie tego terenu miało zapobiec nielegalnemu wyrzucaniu odpadów w tym miejscu, co często ma miejsce na zaniedbanych obszarach.

Mieszkańcy byli zachwyceni rezultatami rewitalizacji. Nowa część Parku Mickiewicza pozytywnie wyróżniała się na tle innych bytomskich zieleńców. Udało się tam stworzyć naprawdę urokliwy zakątek, który w wolne dni przyciągał tłumy bytomian. Ściągnął także inwestora do Rozbarku. Firma SRS Bausystem w sąsiedztwie parku wybudowała nowy budynek z 31 lokalami mieszkalnymi. Pierwotnie planowała wzniesienie dwóch, ale do drugiej budowy ostatecznie nie doszło.

Można domniemać, że deweloper zniechęcił się do kontynuowania swojej inwestycji z powodu pogarszającego się stanu parku i braku działań ze strony magistratu. Stawy na powrót zarosły, większość ławek zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, młode drzewka i krzewy wyrwano z ziemi, a w kilku miejscach częściowo rozebrano nawierzchnię z kostki brukowej. Władze miasta zdawały się tym nie przejmować. Szkody nie były na bieżąco naprawiane, skradzione i zniszczone ławki uzupełniono dopiero w 2015 roku, ale nawet ich nie wkopano w ziemię, więc za chwilę znowu zniknęły, bądź wylądowały na dnie stawów.

Sprawę zaniedbania Parku Mickiewicza poruszaliśmy już dwa lata temu zaalarmowani przez użytkowników naszego forum. Od tego czasu poza ustawieniem wspomnianych ławek nic się nie zmieniło na lepsze. Stan parku wciąż się pogarsza. Usiąść można już tylko w dwóch rejonach, drewniany taras widokowy jest dziurawy jak ser szwajcarski, natomiast taras po przeciwnej stronie parku, wystylizowany na romantyczną ruinę faktycznie stał się ruiną. Teren jest zarośnięty do tego stopnia, że zieleń zaczyna pochłaniać elementy małej architektury. Po tych kilku latach od rewitalizacji park przedstawia naprawdę smutny widok.

Według informacji przekazanych przez Biuro Prasowe Urzędu Miejskiego, w zależności od warunków atmosferycznych trawniki w Parku Mickiewicza są koszone 3 lub 4 razy w roku, natomiast pielęgnacja krzewów odbywa się 2 razy w roku. Utrzymanie zieleńca kosztuje rocznie 317 tys. zł, lecz w ogóle tego nie widać. W najbliższym czasie planowany jest remont nawierzchni w parku, naprawa i montaż elementów małej architektury oraz instalacja oświetlenia. Aby zapobiec aktom wandalizmu Straż Miejska doraźnie patroluje teren parku w godzinach popołudniowych i nocnych, ale, jak widać, skutki są marne.

Urząd Miejski w ciągu sześciu lat zmarnował potencjał zrealizowanego przez siebie przedsięwzięcia. Rewitalizacja przyciągnęła do miasta inwestora, który wybudował tu nowe mieszkania i ściągnął nowych mieszkańców. Gdyby magistrat należycie opiekował się parkiem i starał się zwiększać jego atrakcyjność, to w Rozbarku i pobliskich Łagiewnikach mogliby się pojawić kolejni deweloperzy chcący postawić nowe budynki. Zamiast tego pozwolono, aby zieleniec popadł w zupełną ruinę.

Zaskakujące jest, że projekt rekultywacji zdegradowanych zalewisk wodnych został przeprowadzony przez Wydział Ekologii, którego naczelnikiem był wówczas Andrzej Panek, a więc obecny wiceprezydent Bytomia. Z kolei w pobliżu mieszka przewodniczący Rady Miejskiej, Andrzej Wężyk. Po aktualnym stanie parku można odnieść wrażenie, że obaj panowie przez ostatnie lata w ogóle nie byli nim zainteresowani.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon