Awantura na sesji. Budżet niezgodny z prawem.

Podczas wczorajszej sesji radni świadomie przyjęli budżet, który jest niezgodny z Ustawą o finansach publicznych. Politycy Bytomskiej Inicjatywy Społecznej uwierzyli prezydentowi na słowo, że w ciągu miesiąca rozwiąże ten problem.

Byt laksa worek

Wczorajsza sesja była ostatnią w tym roku i zarazem jedną z najbardziej burzliwych. Z jednej strony dlatego, że omawiano na niej problem likwidacji dwóch flagowych imprez kulturalnych Bytomia, natomiast z drugiej, bo właśnie wczoraj radni podejmowali najważniejsze decyzje finansowe, od których będzie zależeć co stanie się z naszym miastem w kolejnych latach.

Z powodu negatywnej opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej dotyczącej projektu budżetu na przyszły rok i Wieloletniej Prognozy Finansowej prezydent do ostatniego momentu przygotowywał nowe wersje powyższych dokumentów. Radni otrzymali je na chwilę przed sesją, przez co nie byli w stanie wnikliwie zapoznać się z przekazanymi projektami. Jak przyznał sam skarbnik Mariusz Konopka, dostosowano się do uwag RIO i wpisano do dokumentów wartość poręczeń udzielonych przez gminę Bytomskiemu Przedsiębiorstwu Komunalnemu, lecz w efekcie nie udało się spełnić relacji pomiędzy wysokością spłat różnych należności do dochodów określonej w Ustawie o finansach publicznych. Mimo to prezydent zdecydował się złożyć projekty z wadą prawną, a komisje kontrolowane przez jego radnych zarekomendowały ich przyjęcie.

- Konsekwencją tego będzie wszczęcie postępowania nadzorczego przez Regionalną Izbę Obrachunkową - zapowiedział skarbnik. Miasto będzie miało miesiąc na złożenie wyjaśnień w tej sprawie. Prezydent Damian Bartyla liczy, że do tego czasu uda mu się porozumieć z bankami, które udzieliły kredytów BPK za poręczeniem gminy i relacja określona w ustawie zostanie spełniona. Na to nie ma jednak stuprocentowej pewności. Próbowano do tego doprowadzić jeszcze przed sesją, ale nie wyszło. Radni koalicji Bytomskiej Inicjatywy Społecznej oraz Wspólnego Bytomia uwierzyli prezydentowi na słowo i przegłosowali przyjęcie budżetu i WPF-u. Przeciwko był klub Platformy Obywatelskiej, Piotr Bula z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Henryk Bonk, a nawet członkowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy zwykle popierają prezydenta - każdy z nich zażądał odnotowania w protokole ich sprzeciwu wobec przyjęcia uchwał niezgodnych z obowiązującym prawem.

- Mamy teraz sygnał alarmowy, czego nie było tu nigdy w tym mieście, że izba obrachunkowa dała negatywną opinię. To jest dla nas czerwony alarm. To się może skończyć tym, że nas wszystkich odwołają! - grzmiał z mównicy Piotr Patoń z PiS. Skutki przyjęcia budżetu i WPF-u niezgodnych z prawem mogą być różne, a najbardziej drastyczną z nich może być odwołanie władz miejskich. Dodatkowo brak akceptacji RIO uniemożliwia zaciągnięcie kredytu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, z którego ma zostać sfinansowanych wiele inwestycji, w tym kompleks sportowy przy ul. Olimpijskiej, jak również ma on uzupełnić brakujące środki w budżecie. Tak więc, jeśli prezydent nie dogada się w sprawie poręczeń, RIO nie uzna prawidłowości budżetu i prognozy finansowej, a EBI nie udzieli pożyczki, to w przyszłym roku prawdopodobnie nie zostaną zrealizowane żadne inwestycje i może nawet zabraknąć pieniędzy na bieżące wydatki.

- Panie prezydencie, ten budżet jest budżetem bajek, o których opowiadał pan już wcześniej, bo już jak był pan jeszcze prezesem Polonii. Opowiadał pan o sponsorach, którzy zaraz przyjdą, inwestorach, którzy zaraz przyjdą i wybudują stadion, ale z tego nigdy nic nie wynikało. Tak, jak pan utopił Polonię w długach, których zostawił pan po sobie 12 milionów, tak chce pan zatopić Bytom doprowadzając do zadłużenia na ponad pół miliarda złotych - punktował Damiana Bartylę na sesji Michał Bieda. - Przez 5 lat pana rządów zadłużenie Bytomia osiągnęło 178 milionów. Dla porównania pana poprzednik przez 6 lat miał 154 miliony, ale w międzyczasie przeprowadził istotne dla miasta inwestycje. Przez 6 lat pana poprzednik pozyskał 366 mln zł z Unii Europejskiej, a pan pozyskał 85. Na inwestycje przez 6 lat my wydaliśmy 653 mln, a pan 271 przez pięć lat - wyliczał radny.

Radni koalicji nieudolnie bronili budżetu przygotowanego przez prezydenta. Joachim Nowak za pomocą porównania z Katowicami, Gliwicami, Zabrzem i Rudą Śląską starał się wykazać, że Bytom nie jest tak bardzo zadłużony, jak przedstawia to opozycja. Jednak nie odniósł tego do danych o wysokości dochodów tych miast, które obecnie są bardziej rozwinięte gospodarczo, niż Bytom. Reszta przedstawicieli rządzącej większości w radzie nie garnęła się do debaty. Na mównicy najczęściej pojawiał się skarbnik i czasem na zarzuty osobiście odpowiadał prezydent. - To mieszkańcy w wyborach dokonują oceny działań danej władzy. Przypomnę, że pierwsze dwa lata zostały ocenione bardzo pozytywnie. Prawie 63 procent, takiego wyniku nie uzyskał nigdy żaden prezydent, 12 wprowadzonych radnych, to są konkretne liczby. Zaczekajmy z tą oceną dwa lata - bronił się Damian Bartyla. Na te słowa zareagował radny Mariusz Wołosz, stwierdzając, że być może bytomianie wcześniej dokonają oceny obecnej władzy.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon