Hokej: potrzebny był wstrząs i dlatego zwolniono trenera

Tomasz Demkowicz po ponad roku pracy w Bytomiu nie jest już szkoleniowcem hokejowej Polonii. Teraz zespół prowadzi Andrzej Secemski, któremu będzie pomagał Mariusz Kieca. Czy ten duet wyciągnie niebiesko-czerwonych z dołka?

Władze Polonii Bytom od dawna nie ukrywały, że nowy sezon będzie znacznie trudniejszy, niż poprzedni. Po zdobyciu brązowych medali mistrzostwa Polski z zespołu odeszło kilku wartościowych graczy. Na ich miejsce ciężko było znaleźć zmienników o odpowiedniej klasie, bo budżet klubu nie jest już tak stabilny, jak jeszcze kilka miesięcy temu.

Zaczęło się jednak obiecująco, bo od dwóch zwycięstw na starcie rozgrywek. Nikt wówczas nie myślał, że na tym licznik się zatrzyma. W kolejnych ośmiu spotkaniach bytomianie schodzili z lodowiska ze spuszczonymi głowami. Tylko raz zapunktowali, gdy dopiero po dogrywce ulegli Orlikowi Opole. Na tym nie koniec problemów. Z zespołem pożegnało się dwóch ważnych obcokrajowców - Ondrej Raszka i Roman Malinik.

Władze Polonii po ostatniej porażce z Automatyką Gdańsk (4:7) postanowiły zareagować, a efektem było zwolnienie dotychczasowego trenera Tomasza Demkowicza.

- W poprzednim sezonie Tomasz Demkowicz z naszą drużyną po 16 latach świętował zdobycie brązowego medalu Mistrzostw Polski. Niestety po pierwszej rundzie sezonu zasadniczego zajmujemy 10. lokatę z 7 punktami. Decyzją zarządu Tomasz Demkowicz został zwolniony z prowadzenia drużyny i jego miejsce zajął Mariusz Kieca oraz Andrzej Secemski. Obaj szkoleniowcy we wtorek spotkają się z drużyną i przeprowadzą pierwsze zajęcia. Tomkowi dziękujemy za pracę w naszym klubie oraz życzymy mu kolejnych wyzwań i sukcesów - komentuje prezes Andrzej Banaszczak (za hokej.net).

Wszyscy liczą, że zmiana trenera podziała mobilizująco na hokeistów. Pierwszym trenerem jest Secemski, a Kieca, który prowadzi grupy młodzieżowe, będzie jego asystentem.

Celem będzie jak najszybsze wyciągnięcie drużyny z dołka. Przed sezonem zakładano, że bytomianie będą walczyć o miejsce w pierwszej szóstce, co zapewni start w fazie play-off i utrzymanie w hokejowej ekstraklasie. Łatwo jednak nie będzie, bo obecnie Polonia do szóstej pozycji traci osiem punktów.

Jednym z kolejnych problemów cały czas są pieniądze. Sytuacja na razie nie jest krytyczna. Pojawiają się poślizgi z wypłatami, ale na razie udaje się gasić pożary. Nadal jednak nie ma sponsora strategicznego. Pieniądze zaczynają się powoli kończyć, a gdy ich zabraknie, to kolejni zawodnicy mogą uciec. Prezes jednak uspokaja.

- Mówi się o naszych kłopotach, ale zapewniam, że w ekstralidze jest kilka klubów, które mają poważne zaległości finansowe. Oczywiście, że u nas nie jest kolorowo, ale nie mówmy ciągle o kasie - komentuje Banaszczak w "Sporcie".

Klubowy budżet mogliby podratować kibice, ale tych ostatnio jest coraz mniej w bytomskiej "Stodole". Efekt jest taki, że klub musiał dokładać do organizacji ostatnich spotkań. Podjęto więc decyzję, aby zrezygnować z organizowania imprez masowych, co w praktyce oznacza zmniejszenie dopuszczalnej widowni.

- Biorąc pod uwagę liczbę widzów na trybunach oraz koszty organizacji meczu w ramach imprezy masowej do 1499 osób, zwróciliśmy się do Urzędu Miejskiego o zmniejszenie liczby widzów do 1000 osób, co pozwoli nam znacznie obniżyć koszty organizacji meczu. Dlatego też podjąłem decyzje o przełożeniu meczu z dnia 22.10.2017 z SMS PZHL na 14.11.2017. Dla informacji koszt zorganizowania jednego meczu PHL wynosi około 6 tys. zł. Do organizacji ostatniego meczu musieliśmy dołożyć około 5 tys. zł. Zachęcam wszystkich sympatyków, kibiców i mieszkańców Bytomia do przychodzenia na mecze i wspierania naszej ukochanej drużyny - pisze na Facebooku prezes Polonii.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon