Zamiast walki będzie współpraca [KOMENTARZ]

Po wygranych przez KO wyborach samorządowych w Bytomiu PiS ma już swojego przewodniczącego Rady Miejskiej i wyznaczy też wiceprezydenta. Kamil Durczok nazywa to cyrkiem, KOD wyraził oficjalny sprzeciw wobec bratania się z partią Jarosława Kaczyńskiego. Jednak w tej chwili to najlepsza opcja dla Bytomia.

Byt kopis

Tak zdecydowali wyborcy - żadne ugrupowanie nie zdobyło takiej ilości mandatów w Radzie Miejskiej, która pozwoliłaby mu na samodzielne rządzenie. Największy klub tworzy Koalicja Obywatelska, która ma dziewięciu radnych - o czterech za mało, żeby mieć większość. Drugim klubem pod względem wielkości jest Prawo i Sprawiedliwość (7 mandatów). Następna jest Bytomska Inicjatywa Społeczna (6 mandatów), Stowarzyszenie Budujmy Bytom (2 mandaty) i Wspólny Bytom (1 radny).

Większość w radzie mogą zbudować tylko trzy kluby: KO, PiS i BIS. Możliwych jest kilka konfiguracji: 1. KO+PiS (16 mandatów), 2. KO+BIS (15 mandatów), 3. PiS+BIS (13 mandatów). Sojusz Mariusza Wołosza i ugrupowania Damiana Bartyli można od razu odrzucić. Koalicja PiS i BIS też wydaje się karkołomna, jeśli przypomnimy sobie jakie słowa na temat byłego prezydenta wypowiadał w trakcie kampanii wyborczej Mariusz Janas. Z tych trzech opcji zostaje nam tylko porozumienie KO z PiS.

Na poziomie krajowym Platforma Obywatelska i Nowoczesna toczą z Prawem i Sprawiedliwością zażarte boje o in vitro, prokuraturę, sądownictwo, Unię Europejską itp., to w Bytomiu środowiska obu ugrupowań przez ostatni rok dość dobrze ze sobą współpracowały. Razem działały przy grudniowym referendum i stanowiły całkiem zgodną opozycję w radzie. W tym czasie poróżniły się tylko w dwóch kwestiach; gdy radni PO poparli forsowany przez Bartylę projekt budżetu na 2018 rok i kiedy głosy PiS przeważyły w sprawie budowy stadionu przy ul. Olimpijskiej.

Teraz postanowiły kontynuować tę współpracę. Osobiście mnie to nie dziwi, bo polityka krajowa zajmuje się zupełnie innymi tematami, niż lokalna. Dziurawe chodniki, czy brudne bramy nie są ani prawicowe, ani lewicowe. Nie są też ani liberalne, ani konserwatywne. Na tym poziomie zarówno wyborca PiS, jak i KO będzie chciał tego samego; żeby jego miasto było czyste, bezpieczne i dało się w nim utrzymać rodzinę.

Spory, które są toczone w Warszawie nie mają dużego znaczenia dla spraw, którymi zajmuje się samorząd. Bardzo dobrze, że nasi lokalni liderzy potrafią wzbić się ponad partyjne wojny, aby podjąć próbę zrobienia czegoś dobrego dla miasta. Rada Miejska to nie przedłużenie Sejmu i nie jest miejscem do załatwiania interesów warszawskich polityków. Bytom i tak nigdy szczególnie nie zaprzątał ich głów, więc dziś niech nie przeszkadzają naszemu miastu w rozwiązywaniu własnych problemów, skoro od dekad nie są w stanie nam pomóc.

Porozumienie Mariusza Wołosza z PiS jest najlepszym wyjściem dla Bytomia. Po pierwsze, 16 mandatów w Radzie Miejskiej zapewni tak potrzebną naszemu miastu polityczną stabilność. Z taką większością prezydent będzie mógł odważyć się na podjęcie trudnych decyzji, które nie przyniosą mu poklasku, ale mogą być ważne w kontekście finansów miasta.
Po drugie, PiS właśnie dziś uzyskał większość w Sejmiku Województwa Śląskiego. To oznacza, że politycy tej partii, a nie KO, będą przez kolejne lata decydować o wydatkowaniu środków unijnych w naszym regionie. Bez przychylności Urzędu Marszałkowskiego rewitalizacja Bytomia może się zakończyć wielką klapą, a pieniądze na ten cel powędrują do innych miast. Dzięki porozumieniu z PiS nowe władze województwa będą lepiej nastawione do Bytomia.
Po trzecie, bez PiS Mariusz Wołosz musiałby ulepić większość z SBB, WB i radnymi pozyskanymi z Bytomskiej Inicjatywy Społecznej. Taki układ byłby bardzo podatny na kryzysy i mógłby się szybko rozpaść. Prezydent mógłby też zdecydować się na rządy mniejszościowe, ale to wymagałoby wypracowywania porozumienia dla każdej decyzji z osobna, co w praktyce oznaczałoby stagnację, bo większościowa opozycja mogłaby na złość blokować wszystkie działania prezydenta.

Jeżeli Bytom naprawdę ma się zmienić w trakcie tej kadencji, to największe szanse na to daje porozumienie KO i PiS. Bez niego czekałoby nas 5 lat politycznej awantury, podczas których nawet najmniejsza głupota byłaby pretekstem do tego, aby dokopać przeciwnikom. Mam nadzieję, że nasi lokalni politycy nie dadzą się złamać grubym rybom z Warszawy i nie pozwolą się wciągnąć w krajowe wojenki o władzę, a Bytom pokaże, że mimo wielu różnic można ze sobą współpracować.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon