3000 osób czeka na mieszkania. 240 dostało je poza kolejką

Na lutowej sesji wybuchła kłótnia o mieszkania komunalne przyznawane poza kolejnością. Przydziały w specjalnym trybie miały otrzymywać osoby związane prywatnie z radnymi oraz kierownictwem miejskich spółek i jednostek.

Byt stary rozbark

Niezmiennie od lat temat mieszkań komunalnych w Bytomiu jest ogromnym problemem i zarazem budzi wielkie kontrowersje. Choć w mieście jest mnóstwo pustostanów, to gmina nie jest w stanie zaspokoić potrzeb mieszkaniowych bytomian. Na liście oczekujących znajduje się ponad 3000 nazwisk i mimo upływu czasu ta liczba wcale nie maleje. W stosunku do końca 2013 r. jest na niej dziś o 14 nazwisk więcej.

Miasto w ostatnich latach zamiast wynajmować mieszkania, wolało je sprzedawać. Każdego miesiąca wystawiano na przetarg po kilkadziesiąt lokali w różnych częściach Bytomia i o różnym standardzie. Od gminy można było kupić zarówno zrujnowane mieszkania w oficynach kamienic, jak i lokale w blokach, wymagające znacznie mniejszego nakładu pracy, by przywrócić im należyty stan.

Podczas gdy miasto prowadziło istną wyprzedaż swoich zasobów, to do wynajęcia trafiało niewiele mieszkań, nawet tych przeznaczonych do remontu na koszt przyszłego najemcy. Z tego względu liczba oczekujących przez lata niemal nie drgnęła.

W okresie wyborów samorządowych po mieście zaczęła krążyć informacja, że w Bytomiu były przyznawane mieszkania z pominięciem długiej listy oczekujących. Wielu uznawało to za plotkę, która miała zaszkodzić ówczesnej ekipie rządzącej, jednak po zmianie władzy okazuje się, że te doniesienia nie zostały wyssane z palca.

Uchwała w sprawie zasad wynajmowania lokali wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu gminy przyjęta w 2013 roku przewiduje szczególny tryb przyznawania mieszkań poza kolejnością. W założeniu miał on pozwalać na zakwaterowanie osób znajdujących się w trudnej sytuacji ze względu na problemy finansowe, zdrowotne, rodzinne, pokrzywdzonych wskutek przestępstwa popełnionego przez ich współlokatorów, bądź zamieszkujących w lokalach wyłączonych z użytkowania decyzją nadzoru budowlanego. Tryb umożliwiał również przydział mieszkań tzw. osobom niezbędnym dla miasta z uwagi na rodzaj wykonywanej pracy lub posiadane kwalifikacje, co w praktyce zazwyczaj oznaczało sportowców lub artystów.

W powyższych przypadkach przyznanie mieszkania wymagało uprzedniego uzyskania pozytywnej opinii komisji mieszkaniowej złożonej z przedstawicieli Rady Miejskiej, Bytomskich Mieszkań, Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie oraz organizacji pozarządowych. W uchwale jednak znajduje się paragraf 29, który daje prezydentowi kompetencje przydzielania lokali poza wszelką kolejnością. Wnioski składane na podstawie tego paragrafu również opiniuje komisja mieszkaniowa, ale pozytywna opinia nie jest już obligatoryjna do zatwierdzenia przydziału. Co więcej, nie ma też znaczenia ani sytuacja życiowa, ani kompetencje wnioskodawcy. Po prostu prezydent może podjąć decyzję według własnego uznania.

https://www.youtube.com/watch?v=XwSv3AHC1Io

Na poniedziałkowej sesji wyszło na jaw, że paragraf 29 był często wykorzystywany. Przez ostatnie lata na jego podstawie prezydent Damian Bartyla przyznał aż 242 mieszkania poza kolejnością. W Bytomskich Mieszkaniach właśnie trwa kontrola, która ma wykazać kto dostał lokale z miasta w szczególnym trybie i czy decyzje o ich przydziale były słuszne.

Choć prezydent Mariusz Wołosz nie chciał ujawniać szczegółów przed zakończeniem kontroli, to radni i tak domagali się ujawnienia, czy wśród najemców, którzy skorzystali z paragrafu 29 są osoby powiązane z bytomskimi VIPami. Wiceprezydent Waldemar Gawron w trakcie dyskusji potwierdził, że lokale przyznano osobom o zbieżnych nazwiskach z radnymi i kadrą kierowniczą miejskich jednostek i spółek.

- Przypomniało mi się dość znane wystąpienie Janusza Korwina-Mikke w nocy 4 czerwca 1992 r. kiedy zaapelował do posłów będących agentami, żeby po prostu wstali i wyszli - mówił radny Maciej Bartków. - Jeśli znajdują się jakieś nazwiska, które są zbieżne z nazwiskami radnych byłych lub obecnych, to myślę, że w bardzo prosty sposób możemy sprawę rozwiązać. Jeżeli ci radni, których nazwiska są zbieżne po prostu niech wstaną, przyjdą na mównicę: nie to nie prawda, nikt z mojej rodziny w trybie ekspresowym mieszkania nie dostał - powiedział Bartków.

Na apel radnego PiS nie odpowiedział nikt, co wiceprzewodniczący rady Jacek Brzezinka uznał za przyznanie się do załatwiania rodzinie i znajomym mieszkań z pominięciem podstawowej listy. Członkowie Bytomskiej Inicjatywy Społecznej bronili się, tłumacząc że wniosek o przydział na podstawie paragrafu 29 mógł złożyć każdy mieszkaniec, bez względu na swój status społeczny. W reakcji na te wyjaśnienia Mariusz Wołosz powiedział, że dokumenty wskazują, że wszyscy wnioskodawcy nie byli równo traktowani, gdyż jedni dostawali przydział niemal z marszu, a inni czekają na mieszkania do dziś.

- W jeden dzień w przeciągu pięciu godzin jest wydana decyzja, podpisana umowa i przydzielone mieszkanie osobie, która kompletnie w mojej ocenie nie zasługiwała na to w żaden sposób. Nie była ani w trudnej sytuacji mieszkaniowej, ani nie była bezdomna, ani nie była chora... Po prostu była rodziną, czy też znajomą danej osoby - grzmiał z mównicy Wołosz.

Prezydent wyjawił również, że jego poprzednik przyznawał lokale nawet pomimo negatywnej opinii komisji mieszkaniowej. Ponadto miało dochodzić również do przydzielania mieszkań osobom, które albo dopiero co sprzedały mieszkanie własnościowe, albo wręcz nadal były w jego posiadaniu i na szybko przepisywały je na członków swojej rodziny. Dokładne okoliczności ma wyjaśnić trwająca kontrola.

W trakcie sesji poinformowano również, że bytomskie VIPy dostawały nie tylko mieszkania, ale też... umorzenia długów czynszowych. Jedną z takich osób był dyrektor jednej z miejskich jednostek budżetowych, który - w przeciwieństwie do szeregowych urzędników - raczej nie mógł narzekać na niskie zarobki i powinien być w stanie na bieżąco regulować opłaty.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon