Maciej Bartków: George Dandin ou le Mari confondu

„Bogaty chłop Grzegorz Dyndała z próżności swej i snobizmu żeni się z córką ubogiego szlachcica. Po ślubie jest on jednak poniżany przez zdradzającą go żonę; gardzą nim także jego teściowie. Znane dziś powiedzenie: „Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało” wywodzi się z tej właśnie komedii Moliera i dotyczy ludzi łasych na szybki zysk, chciwych i cynicznych, którzy ostatecznie zostają ukarani przez los”.

Byt maciej bartkow kolor

Z niedowierzaniem przeczytałem kolejny felieton radnego Roberta Rabusa, reprezentującego w Bytomiu naszych lokalnych Grzegorzów Dyndałów. Pomimo tego, iż wcześniej podjąłem decyzję o zaprzestaniu prowadzenia z nim polemik, ostatniego jego tekstu, atakującego bezpośrednio Prawo i Sprawiedliwość nie mogę jednak pozostawić bez odpowiedzi. Takiego nagromadzenia nieprawdy, manipulacji i insynuacji nie czytałem bowiem już dawno. Chyba nawet w „Gazecie Wyborczej” aż tak mocno wodzy fantazji by nie popuszczono. Pomijając bajanie o np. zakusach nieistniejącej opozycyjnej koalicji przed wyborami w roku 2018 na pieniądze nauczycieli, odniosę się pokrótce wyłącznie do kilku spraw.

W Bytomiu nie ma żadnej koalicji „pięciu organizacji”, tworzonych przez „Platformę Obywatelską, Nowoczesną, Wiosnę, Stowarzyszenie Budujmy Bytom oraz Prawo i Sprawiedliwość”. Jest to oczywista nieprawda. Przypomnę, iż ostatnie wybory samorządowe wygrał w naszym mieście Mariusz Wołosz i to on został – wyborem bytomian – prezydentem naszego miasta. Po zwycięskich wyborach, jako kandydat bezpartyjny, zwrócił się do Prawa i Sprawiedliwości w Bytomiu z propozycją współpracy, mającej na celu rozwiązanie tych wszystkich problemów, które wygenerowała poprzednia władza. Władza, której Radny Robert Rabus był prominentnym przedstawicielem.

Prawo i Sprawiedliwość od dawna podnosiło, iż największym problemem – po pustej kasie, będącej efektem fatalnych rządów BIS i Damiana Bartyli – są zwożone do naszego miasta w sposób niekontrolowany odpady. Wielokrotnie apelowaliśmy do prezydenta Bartyli o ukrócenie tego procederu, słysząc jednak w odpowiedzi, iż skuteczna walka jest niemożliwa bez stosownych zmian w prawie. Jakby tego było mało, w maju 2017 roku popierany przez Radnego Rabusa prezydent wydał kolejną skandaliczną decyzję zezwalającą na składowanie kilkudziesięciu rodzajów niebezpiecznych odpadów (azbest, rtęć, ołów, skażona ziemia etc…) w okolicach Segietu, nie tylko w pobliżu domów bytomian, ale w najbliższym otoczeniu miejsca wpisanego na listę Unesco! Wykazalibyśmy się skrajną nieodpowiedzialnością i – mocno to zabrzmi – dokonalibyśmy zbrodni na mieście i jego mieszkańcach, gdybyśmy nie podjęli decyzji o wzięciu odpowiedzialności za walkę z tą patologią. Naszą współpracę z nowym prezydentem (z prezydentem, a nie wymienionymi przez radnego Rabusa organizacjami, a których część w Bytomiu nawet nie istnieje) uwarunkowaliśmy zatem przede wszystkim przejęciem odpowiedzialności za walkę z procederem zalewania Bytomia odpadami. Pyta radny Rabus, dla dobra których Bytomian na to się zdecydowaliśmy. Odpowiadam: dla dobra nas wszystkich. Dla dobra nas wszystkich, trutych przez ostatnie lata bezkarnie.

Czytaj dalej:


Dywaguje Radny Rabus na temat pożarów wysypisk i nielegalnych odpadów, z humorem (pogratulować) sugerując brak odpowiedzialności byłego prezydenta i wspierających jego prezydenturę radnych, za zasypanie Bytomia odpadami. Stwierdza, iż problemy z odpadami występowały w całej Polsce, a zatem w Bytomiu nie działo się nic wyjątkowego. Naprawdę?

W dniu 23 stycznia 2013 roku weszła w życie nowa ustawa o odpadach. Z datą tą wygasły dotychczasowe decyzje zatwierdzające programy gospodarki odpadami niebezpiecznymi i decyzje zatwierdzające program gospodarki odpadami. Wyjątkiem były decyzje wydane łącznie na podstawie art. 31 ust. 3 i art. 32 ust. 3 wcześniejszej ustawy o odpadach, które zachowały ważność w zakresie zbierania, odzysku lub unieszkodliwiania odpadów na czas, na jaki zostały wydane, nie dłużej jednak niż przez trzy lata od dnia wejścia w życie ustawy z dnia 14 grudnia 2012 r. o odpadach. Do stycznia 2016 roku, „przedsiębiorcy” zajmujący się przetwarzaniem odpadów zobligowani zostali do uzyskania nowej decyzji na prowadzoną przez siebie działalność. Już wtedy zatem prezydent Damian Bartyla i popierający go radni BIS mieli okazję, aby np. nie przyznać nowej decyzji spółce zajmującej się przetwarzaniem odpadów przy ulicy Pasteura w Bobrku. Powodów było przecież aż nadto. Tymczasem urzędnicy Damiana Bartyli zezwolenie tej spółce wydali… w ekspresowym tempie. W 6 dni! I nie budziło to zainteresowania Radnego Roberta Rabusa, nie pytał, nie drążył, nie protestował. My decyzję tę skutecznie wygasiliśmy w pół roku, a już po miesiącu od wzięcia przez nas odpowiedzialności za odpady, ciężarówki z osadami ściekowymi przestały przyjeżdżać na ulice Pasteura. Robert Rabus i jego koledzy zamiast wesprzeć nas w tej walce woleli pisać interpelacje, w których troszczyli się o to, czy działające tam spółki nie poniosą strat, o wyrównanie których zwrócą się do miasta.

Idźmy dalej. Nie znam innego miasta, w którym miejska spółka oddawałaby swoje tereny do rekultywacji firmie, wcześniej karanej za niezgodną z decyzjami działalność odpadową. Z takim przypadkiem mieliśmy przecież do czynienia w Bytomiu, w okresie rządów Damiana Bartyli i Roberta Rabusa, w wyniku czego, jak ujawniła jedna z komercyjnych stacji telewizyjnych, na teren przy ul. Magdaleny zwieziono setki, może nawet tysiące ton odpadów, w tym niebezpiecznych. Prezydent popierany przez Roberta Rabusa wydał decyzje zezwalające na prowadzenie tam działalności odpadowej wbrew obowiązującemu w tym miejscu Planowi Zagospodarowania Przestrzennego, który nie dopuszczał tam takiej działalności. Dzisiaj miejsce to, warte nominalnie 20 milionów złotych, zamiast przynosić zyski miastu, generuje wyłącznie problemy. Czy Radny Robert Rabus protestował przeciwko temu? Pisał interpelacje? Apelował do swoich kolegów z BPK, BARI, UM? Nie, dla niego ten problem wówczas nie istniał. A dzisiaj? Radny Robert Rabus wciąż nie poczuwa się do wzięcia odpowiedzialności za to co się tam stało, natomiast my, sprzątamy po latach jego rządów. Zarówno prezes BPK, jak i szef spółki „rekultywującej” teren są już po wyroku sądu I instancji, szukamy także koncepcji na zagospodarowanie tego terenu, który – przypomnę radnemu Rabusowi raz jeszcze – zanim wzięty został w łapki jego kompanów, był wart 20 milionów złotych.

Czytaj dalej:


Wysypisko. Pod rządami Damiana Bartyli i Roberta Rabusa straty miastu przynosiło nawet składowisko odpadów, które w normalnie zarządzanym mieście, byłoby żyłą złotą. Jak temu zaradziły Orły z BIS? Wydzierżawiły składowisko prywatnemu podmiotowi, oddając mu władzę na tym terenie. Skrajnie niekorzystna dla miasta umowa nie pozwala nam nawet na jej szybkie wypowiedzenie. A finanse? Składowisko jak przynosiło straty miastu, tak przynosiło je po wydzierżawieniu dalej. Dzięki tak, a nie inaczej sformułowanej umowie, BPK traci co roku na tej „współpracy” ponad 800 000 złotych. Co na to Radny Robert Rabus? Nic. Milczał, milczy i milczeć zapewne będzie. My postaraliśmy się chociaż trochę zniwelować te straty i dzięki staraniom nowych władz skorygowano umowę tak, że podmiot zarządzający dzisiaj tym miejsce będzie płacić o niemal 50 tysięcy więcej miesięcznie, niż płacił miastu rządzonemu przez BiS i Damiana Bartylę. Jest także stale poddawany kontroli, a wszelkie nieprawidłowości bezzwłocznie stają się powodem interwencji WIOŚ i Policji. Czy i to oburza Radnego Roberta Rabusa, piszącego, że bytomska wersja PiS nie jest dla niego „zbytnio udana”? Pewnie tak, wcześniej bowiem nie krytykował swojego lidera za to, co stało się ze składowiskiem. Czy oburza go także wycofanie, wygaszenie i nie wydanie zgód niemal 30 innym podmiotom prowadzącym działalność odpadową w Bytomiu? Czy one także staną się obiektem troski jego i jego kolegów? Pewnie tak, bowiem już o nie pytają w swoich interpelacjach.

Konstruuje Radny Rabus także tezę, iż w ciągu ostatnich miesięcy niemal nic pozytywnego nie zostało zrobione. Zabawna to uwaga, zwłaszcza gdy wychodzi spod palców przedstawiciela władzy, który nie byłby w stanie wymienić chociaż jednego pozytywnego dla miasta działania z czasów, gdy rządził Bytomiem. Z czasów, których smutnym pomnikiem jest to, co zostało po stadionie Polonii przy ulicy Olimpijskiej. Ani on, ani jego prezydent, ani jego koledzy radni BIS do dzisiaj nie przeprosili kibiców za to, co zrobili. Za to, że dzisiaj trzeba grać w Szombierkach, a kibicować w warunkach, przy których Olimp był luksusem.

I kończąc, odwołam się raz jeszcze do tytułu, do Grzegorza Dyndały, człowieka łasego na szybki zysk, chciwego i cynicznego. Jak wieść gminna niesie oraz jak pisze o tym już także ogólnopolska prasa (na pytania której radny odpowiadać nie chce), członkowie rodziny radnego Roberta Rabusa otrzymali dwa mieszkania z tzw. „puli prezydenckiej”. W jednym z nich zameldowany ma być podobno już sam radny. Tyle, że na twarzy Radnego Rabusa nie da się zauważyć „znaków walki wewnętrznej sprzeczności” i żadnego, zadawanego sobie „egzystencjalnego pytania”. Radny Rabus niczego tłumaczyć bytomianom nie będzie, próbując zagadać ten skandal nieskoszoną trawą. Dlaczego? To proste. Bo to właśnie dla dobra tych – wybranych – Bytomian działał poprzedni układ rządzący naszym miastem. Dla sióstr, narzeczonych, ojców, matek, babć i przyjaciół władzy. My taką filozofię odrzucamy i pewnie dlatego Radny Rabus uważa bytomski PiS za „wersję niezbyt udaną”.

maciej bartkow mMaciej Bartków
radny Rady Miejskiej
przewodniczący PiS w Bytomiu
Koordynator projektu „Tajemniczy Bytom”

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon