Szpital Górniczy zostanie bez anestezjologów? Medycy złożyli wypowiedzenia

Blady strach padł na pacjentów Szpitala Wojewódzkiego nr 4 w Bytomiu. Powód? 7 lekarzy anestezjologów złożyło wypowiedzenia. Medycy wyjaśniają, że przesądziła troska o dobro pacjenta, a zmusiły ich do tego kroku złe warunki lokalowe panujące na Oddziale Intensywnej Terapii.

Byt dziedziniec szpitala gorniczego

W szpitalu tym pracuje 25 anestezjologów, a 13 z nich to rezydenci. Pod koniec sierpnia siedmiu lekarzy złożyło wypowiedzenia, które wejdą w życie 30 września. Lekarze wyjaśniają, że budynek, w którym znajduje się Oddział Intensywnej Terapii jest w złym stanie technicznym, a warunki pracy są fatalne. Aby zwizualizować stan obiektu podają, że szczególnie niepokojący jest przeciekający dach oraz tynk spadający na pacjentów.

Medycy obawiają się, że przebywanie tam może zagrażać zdrowiu pacjentów. I rzeczywiście, oddział ten nie należy do najnowocześniejszych, a mieści się na trzeciej kondygnacji starego skrzydła szpitala, które powstało ponad 100 lat temu. Znajduje się tam 7 łóżek wyposażonymi zgodnie z obowiązującymi standardami, jednakże w miejscu, gdzie ryzyko przecieku jest największe, zdecydowano, że dwa stanowiska zostaną wyłączone z użytkowania. Lekarze dodają też, że obsada na dyżurach jest niewystarczająca - brakuje nie tylko lekarzy, ale i pielęgniarek. Lekarze poza brakami kadrowymi, odczuwają też znaczne braki sprzętowe, ale jak zapewnia dyrekcja szpitala, lecznica stara się pozyskać kolejne dotacje na zakup sprzętu i zniwelowanie tych niedogodności.

Dr Marek Czekaj, kierownik oddziału, uspokaja, podkreślając, że rodziny pacjentów przebywających na Oddziale Intensywnej Terapii WSS nr 4 w Bytomiu nie mają powodów do niepokoju, bo leczenie odbywa się tu zgodnie ze standardami. Jednak co stanie się ze szpitalem, jeśli lekarze nie wycofają wypowiedzeń?

Jerzy Pieniążek, dyrektor WSS nr 4, wyjaśnia, że rozmowy z anestezjologami trwają. Równolegle, szpital poszukuje też lekarzy, którzy mogliby zastąpić tych odchodzących. Należy się jednak liczyć z tym, że trzeba będzie ograniczyć liczbę wykonywanych operacji. Taki obrót spraw może w efekcie sparaliżować pracę szpitala.

Jak wyjść z impasu? Szpitalny gmach wymaga gruntownej modernizacji. Niezbędny jest remont anestezjologii, który może pochłonąć nawet 27 mln zł. Problem ten dostrzeżono już dawno, ale z uwagi na brak funduszy, nie udało się odnowić lecznicy. Przedstawiciele WSS już w ubiegłym roku złożyli wniosek o dofinansowanie oddziału ze środków unijnych, jednakże nie udało się pozyskać dotacji. Teraz ma być inaczej, zarząd województwa zapewnił placówkę, że pieniądze na niezbędne remonty się znajda. Będą one pochodziły w rezerwy budżetu państwa i województwa.

- Dopiero obecny zarząd województwa zauważył problem i przekazał naszemu szpitalowi z budżetu województwa śląskiego 6 mln zł dotacji na remont dachów. Prace już ruszyły. Żeby remont oddziałów miał sens, najpierw trzeba zacząć od dachów - podkreśla dyrektor placówki. W planach jest też termomodernizacja, a finanse na ten cel zostaną pozyskane ze środków unijnych. Czy to przedsięwzięcie się powiedzie? Dowiemy się niebawem, gdy tylko zostaną ogłoszone wyniki naboru.

fot. Mateusz Czajka

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon