Nie widzi, ale świetnie strzela. Wioleta Zarzecka już ociera się o światową czołówkę

Wioleta Zarzecka może być inspiracją dla ludzi, których los nie oszczędził. Reprezentantka klubu BKS LOK Bytom jest osobą niewidomą, a mimo to świetnie strzela z karabinu sportowego. Właśnie wróciła z Sydney, gdzie walczyła z najlepszymi na świecie.

Byt Clipboard01

W australijskim Sydney odbyły się mistrzostwa świata w strzelectwie dla niepełnosprawnych. To były wyjątkowe zawody, bo pierwszy raz w historii do programu włączono konkurencje dla osób niewidomych oraz słabowidzących. Dzięki temu za wielką wodę mogła polecieć Wioleta Zarzecka.

Na co dzień mieszka w Piekarach Śląskich, ale trenuje w klubie BKS LOK Bytom. W Sydney rywalizowała w dwóch konkurencjach. W pozycji leżącej zajęła dwunaste miejsce, a w pozycji stojącej była ósma. Medalu nie było, ale możliwość rywalizowania z najlepszymi na świecie była znacznie bardziej bezcenna.

Zarzecka normalnie widziała do trzynastego roku życia. Najpierw straciła wzrok w jednym oku, a niedługo później to samo spotkało drugie. Nie zamierzała się jednak poddać i robiła wszystko, by być osobą w pełni samodzielną.

Na pewnym etapie życia zaczęła szukać nowych wyzwań. Stąd pomysł, by znaleźć klub dla niewidomych. Najpierw chciała realizować się w tańcu. Wtedy jednak ktoś jej zaproponował, by spróbowała strzelania. Szybko karabin sportowy stał się jej największą pasją. - Poczułam się jak osoba widząca, nie czułam różnicy w stosunku do innych ludzi - opowiada w portalu wiara.pl.

Wioleta zaczęła regularne treningi, które szybko zaczęły przynosić efekty w postaci pierwszych sukcesów w ogólnopolskich zawodach. Mistrzostwa świata były świetną nagrodą za poświęcenie się tej dyscyplinie sportowej. Możliwe, że niebawem pojedzie na paraolimpiadę, bo ten sport ma wejść do programu prestiżowych zawodów.

W trakcie poznawania historii Wiolety Zarzeckiej w waszych głowach z pewnością cały czas krąży pytanie: jak strzelają osoby niewidome?

- Osoby widzące mają muszkę i szczerbinkę i muszą zgrać dwa przyrządy na celu. Niewidome zamiast tego mają coś w rodzaju czytnika elektronicznego, a na tarczę zakładana jest maska w postaci pola elektronicznego. Na poszczególnych polach - dziesiątka, dziewiątka, ósemka… - są sygnały dźwiękowe o różnej intonacji, które zawodnik słyszy w słuchawkach - tłumaczy jej trener Jacek Lipka w portalu wiara.pl.

Historia Wiolety Zarzeckiej jest dowodem na to, że sport nie ma granic. W ostatnich latach można zaobserwować ogromny rozwój sportów paraolimpijskich, a Polska jest jedną z największych światowych potęg. Zawodniczce BKS LOK Bytom życzymy, aby w przyszłym roku pojechała do Tokio i walczyła o olimpijskie medale.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon