Wielka awantura o drewno do kominka

Drewno kością niezgody? Niedawno ogłoszono, że MZZiGK i MZDiM zostaną połączone. Przyczyną tej decyzji poniekąd jest sprawa pewnego drewna, które trafiło do domu zastępcy dyrektora MZZiGK.

Byt drewno

W piątek, 11 października, Urząd Miejski w Bytomiu poinformował o połączeniu Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów oraz Miejskiego Zarządu Zieleni i Gospodarki Komunalnej. Jaki jest tego powód? Jak wyjaśnia magistrat, w związku z pojawiającymi się uwagami dotyczącymi funkcjonowania Miejskiego Zarządu Zieleni i Gospodarki Komunalnej, prezydent Mariusz Wołosz zlecił kontrolę w Miejskim Zarządzie Zieleni i Gospodarki Komunalnej. Dodatkowo, prezydent poprosił dyrektorów jednostki o wyjaśnienia dotyczące opisywanych w mediach społecznościowych wątpliwości. O co chodzi?

Na jednym z facebookowych profili pojawiło się zdjęcie oraz informacja, że auto należące do MZZiGK przywiozło drzewo pochodzące z wycinki prowadzonej przez Zieleń Miejską pod dom Arkadiusza Rusnaka, zastępcy dyrektora MZZiGK.

Robert Białas i Arkadiusz Rusnak wyjaśnili całą sprawę, po czym złożyli rezygnację z pełnionych funkcji. Prezydent zaakceptował ich decyzję. Zgodnie z zapowiedzią złożoną podczas wrześniowej sesji Rady Miejskiej Miejski Zarząd Zieleni i Gospodarki Komunalnej zostanie połączony z Miejskim Zarządem Dróg i Mostów. Nastąpi to prawdopodobnie na przełomie roku, a do tego czasu pracą obu jednostek miejskich pokieruje Wojciech Harmansa, dyrektor MZDiM. Jak wyjaśnia magistrat, planowane połączenie ma na celu zapewnienie oszczędności i usprawnienie działania obu jednostek.

Z-ca dyrektora MZZiGK zapłacił za drewno

Zastępca dyrektora ZZMiGK Arkadiusz Rusnak został posądzony o kradzież drewna. Ta jednak nie miała miejsca. – Jeżeli ktoś zszargał nazwisko pana Rusnaka, to zrobił to sam pan Rusnak. Bo mnie by do głowy nie przyszło, będąc urzędnikiem samorządowym, żeby wykorzystywać pracowników do celów prywatnych – grzmiał radny Alfred Pyrk. – Nie wiem, kto nazywał pana Rusnaka złodziejem, bo to jest nieistotne. Istotne jest dla mnie to, co powiedział pan prezydent, że to jest zachowanie naganne – dodał. - Żadne drewno nie zostało ukradzione. To bezsprzeczny fakt – zaznaczył wiceprezydent Michał Bieda podczas październikowej sesji rady miasta. Arkadiusz Rusnak zapłacił za drewno, pokrył też koszty transportu i pracy pracowników, a pieniądze przelał na konto zarządu Zieleni Miejskiej. Zgodnie z regulaminem jednostki jako pracownik mógł otrzymać drewno nieodpłatnie, lecz się na to nie zdecydował.

Czytaj dalej!


Podczas sesji, 28 października, wyjaśniono jednoznacznie sprawę drewna. Wiceprezydent odczytał wnioski i zalecenia płynące z raportu sporządzonego po kontroli przeprowadzonej w MZZiGK zleconej przez prezydenta miasta. Wyjaśnił też, że jednostka ta może dysponować drewnem ścinanym z pasa drogowego czy z innych miejsc. Przekazywane jest ono m.in. do jednostek miejskich, ale może też trafić m.in. do związków wyznaniowych, kościołów, MOPRu czy - w formie pomocy socjalnej - zostać przekazane pracownikom czy stowarzyszeniom (jak np. Aktywne Łagiewniki), które złożą stosowny wniosek. Można je też sprzedać.

- Jeżeli chodzi już o samą gospodarkę drewnem, to kontrola potwierdziła, że według stanu tego drewna w spisie nie brakuje. Co więcej, drewna jest w bazie więcej niż być powinno zgodnie ze spisami. Ma to prawdopodobnie taką przyczynę, że tuż po sprzedaży nie wszystkie podmioty odbierają drewno od razu i ono po prostu zalega - dodał Bieda.

Jak wygląda sprawa spornego drewna?

Nie zostało ono zabrane przez dyrektora Rusnaka z Zieleni Miejskiej. Od jednostki tej kupił je Janusz Wójcicki, były radny - i jak wyjaśnił - w związku z tym, że nie miał odpowiedniej przestrzeni do jego przechowywania, odstąpił cześć Rusnakowi. - Nie ma tutaj mowy o żadnej kradzieży czy przywłaszczeniu. Pan Rusnak zapłacił za nie, ale nie kupił od razu od jednostki. Doszło bezsprzecznie do nieprawidłowości, a konkretnie do użycia samochodu służbowego do celów prywatnych. To nie powinno mieć miejsca. Jest to działanie naganne – zaznacza Michał Bieda.

Radny Alfred Pyrk zauważył, że zastępca dyrektora MZZiGK w godzinach pracy zaangażował pracowników do transportu i rozładunku drewna. – Alfredzie, zgadzam się z twoją opinią. Jest to naganne. Takie zachowanie nie ma prawa mieć miejsca, stąd moja decyzja była jednoznaczna – dodał prezydent Mariusz Wołosz. – Apeluję, żeby oceniać pana dyrektora Rusnaka przez pryzmat całej jego rocznej działalności, a nie jednego zdarzenia. Jego działalność przyniosła jednostce oszczędności idące w setki tysięcy złotych, a ocenia się go za nadużycie warte 100 zł, które oczywiście nie powinno mieć miejsca. Proszę o nieprzekreślanie kogoś za jedno zdarzenie – dodał wiceprezydent Bieda.

Drewno dla stowarzyszenia Aktywne Łagiewniki

Podczas ostatniej sesji rady miasta poruszono też kwestię drewna, które w poprzednich latach otrzymywało stowarzyszenie Aktywne Łagiewniki. Jego prezesem jest radny Michał Lewicki. Radny Grzegorz Nowak zaznaczył, że Michał Lewicki był wcześniej pracownikiem MZZiGK i w 2018 roku dostał 233,76 metrów sześciennych drewna. Podkreślił też, że krążyły informacje, że było ono rozdawane w okresie przedwyborczym.

- Stowarzyszenie Aktywne Łagiewniki dostawało drzewo od MZZiGK - potwierdził radny Michał Lewicki. - Przechowywaliśmy je na ŁKS Łagiewniki. Było cięte, sztaplowane i mieszkańcy mogli sobie je sami odbierać, ale przychodziły też starsze osoby, które nie miały możliwości odebrania tego drzewa. Postanowiliśmy dalej im pomagać, przywoziliśmy im drewno i zrzucaliśmy je do piwnic - podkreślił radny Lewicki. - Aspekt rozdawania drewna pojawił się w ściśle określonym momencie, przedwyborczej kampanii, gdzie były różne spektakle, imprezy i tam je rozdawano, dlatego to doszło do moich uszu. Może się mylę, ale ilość metrów sześciennych jest zatrważająca i budzi pewne wątpliwości - precyzował radny Grzegorz Nowak. - Drzewo rozdawaliśmy przez siedem lat, a nie tylko przed wyborami – skwitował sprawę radny Lewicki.

fot. pixabay.com

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon