Tragiczna śmierć 26-latka. Jak doszło do tego zdarzenia? Rodzina prosi o pomoc

Na początku tego roku w Bytomiu doszło do tragicznego zdarzenia. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach zginął młody mieszkaniec naszego miasta. Jak do tego doszło? Tego nie wiadomo. Śledztwo w tej sprawie trwa, a mama zmarłego apeluje o pomoc w wyjaśnieniu sprawy.

Byt mateuszzabity1

26-letni Mateusz zaginął w nocy z 24 na 25 stycznia. Niestety, okazało się, że nie żyje. W lutym prokurator rejonowy Marek Furdzik powiedział nam, że trwa śledztwo prowadzone w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci, nie zabójstwa. Okoliczności zdarzenia stara się wyjaśnić nie tylko policja i prokuratura, ale także rodzina.

- Ten post jest moim kolejnym apelem o pomoc. Bardzo proszę Was o udostępnienie mojego apelu! Nie bądźcie proszę obojętni! Gdyby nie obojętność, z którą spotkał się Mateusz miałby szansę żyć, mimo tego, co spotkało go w nocy z 24 na 25 stycznia tego roku. Tej nocy, przy temperaturze około - 13, Mateusz pozbawiony ubrania, szedł nagi, zziębnięty, okryty kawałkiem czarnej folii, którą przyciskał do klatki piersiowej! Szedł od strony Łagiewnik, ulicą Łagiewnicką w kierunku Bytomia – wyjaśnia mama zmarłego.

Okazuje się, że 26-letni bytomianin próbował wejść do tramwaju linii 7 na przystanku Szyby Rycerskie, który jechał z Placu Sikorskiego w kierunku Zawodzia. - Proszę o kontakt wszystkie osoby, które widziały tej nocy skuloną, zziębniętą sylwetkę mojego syna! W tramwaju była grupka młodych osób, prawdopodobnie wracająca z jakiejś imprezy. Zwracam się szczególnie do tych osób, bowiem zauważyły całą sytuację! Ale również do wszystkich innych, które widziały Mateusza. Proszę o kontakt pod numerem telefonu 515 120 518 – apeluje mama Mateusza.


Subskrybuj bytomski.pl

google news icon