III liga. Transfery na wagę trzech punktów. Thriller w Szombierkach

Polonia Bytom pokonała LKS Goczałkowice-Zdrój, choć rywale mocno postraszyli trzecią drużynę III ligi. Niebiesko-czerwoni zwycięstwo mieli już w garści, gdy dosłownie w kilka chwil stracili dwubramkowe prowadzenie. Na szczęście świetnie dysponowani byli piłkarze, którzy do drużyny dołączyli zimą.

Byt D4 N3258

Bez trenera Kamila Rakoczego, Patryka Stefańskiego, czy Damiana Celucha Polonia Bytom w sobotę podejmowała piąty w tabeli LKS Goczałkowice-Zdrój. Absencje były konsekwencją poprzedniego spotkania z Pniówkiem Pawłowice Śląskie, w którym sędzia wykartkował bytomskich zawodników. Z kolei szkoleniowiec został zawieszony za krytykowanie pracy arbitrów.

Problemów zatem nie brakowało, ale spotkanie rozgrywane w Szombierkach rozpoczęło się idealnie. Już w czwartej minucie prowadzenie dał Sebastian Pączko, a zaczęło się od sprytnie rozegranego rzutu z autu. Dawid Krzemień po otrzymaniu piłki ruszył w stronę linii końcowej, mocno podał wzdłuż pola karnego, a skrzydłowy Polonii dopełnił formalności.

Goście mogli szybko wyrównać, bo sędzia podyktował rzut karny za zagranie ręką. Do "jedenastki" podszedł doświadczony Piotr Ćwielong, który jednak zachował się jak nowicjusz. Strzelił zbyt lekko, a Dominik Brzozowski wyczuł jego interwencje. Dzięki temu bramkarz Polonii odbił piłkę i wynik się nie zmienił.

W 30. minucie było już 2:0 dla Polonii. Po kolejnym aucie tym razem w rolę asystenta wcielił się Kordian Górka, którego dośrodkowanie skutecznie głową wykończył Michał Płonka. W tej chwili wydawało się, że klub z Bytomia wszystko ma już pod kontrolą.

Wrócił jednak problem z zimowych sparingów, czyli słabsza druga połowa. Pierwszy problem pojawił się w 54. minucie, gdy arbiter znowu podyktował rzut karny dla drużyny z Goczałkowic. Popularny "Pepe" postanowił się zrehabilitować, co mu się udało. Strzelił mocniej, tuż przy słupku, przez co Brzozowski nie sięgnął piłki i skapitulował.

Poloniści nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć, a otrzymali kolejny cios. Po rzucie rożnym całą defensywę oszukał Ćwielong, który szczupakiem z piątego metra strzelił na 2:2. Sytuacja mocno się skomplikowała, a mogło być jeszcze gorzej, gdyby gracz drużyny przeciwnej kilka chwil później trafił do pustej bramki.

Bytomianie wraz z upływem czasu zaczęli grać pewniej i widać było, że bardzo im zależy na komplecie punktów. Najpierw postraszył Płonka, który strzelił z dystansu, ale piłka odbiła się od poprzeczki. Przełom jednak nastąpił w końcówce. W 87. minucie po rzucie rożnym piłka spadła pod nogi Górki, który bez zastanowienia strzelił bardzo mocno i w ten sposób dał swojej drużynie komplet punktów.

https://www.youtube.com/watch?v=-xTyHbitiZo

- Po pierwszej połowie wydawało się, że mecz mamy pod kontrolą i byliśmy nastawieni, aby jak najszybciej strzelić trzecią bramkę. Problematyczny rzut karny jednak napędził drużynę gości, która po chwili strzeliła na 2:2. Później było nerwowo, bo chcieliśmy za wszelką cenę wygrać i całe szczęście zdołaliśmy odpowiedzieć, dzięki czemu trzy punkty zostały w Bytomiu - mówił w klubowej telewizji po meczu Tomasz Włoka, II trener Polonii, który zastępował Rakoczego.

W miniony weekend znowu nie potknęły się drużyny Ruchu Chorzów i Ślęzy Wrocław, więc w tabeli nic się nie zmieniło. Polonia zajmuje trzecie miejsce ze stratą 10 punktów do "Niebieskich". Teraz niebiesko-czerwonych czeka pojedynek z rezerwą Górnika Zabrze, która zajmuje 12. miejsce w tabeli. Wiosną rywale wygrali dwa spotkania i trzy przegrali.

fot. Archiwum UM Bytom/Hubert Klimek

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon