Był ikoną polskiego metalu i wyjątkowym człowiekiem – gwiazdy metalu wspominają Romana Kostrzewskiego

Roman Kostrzewski był ikoną polskiego metalu. Choć z racji wieku i mądrości, którą niewątpliwie w sobie miał, pasuje do niego także określenie „ojciec polskiego metalu” – mówi Adam Nergal Darski, lider metalowego zespołu Behemoth. Dziś (18 lutego 2022 r.) na cmentarzu komunalnym w Bytomiu odbędzie się pogrzeb wokalisty zespołu Kat.

Kat powstał w Katowicach na przełomie 1979 i 1980 r. Początkowo był to zespół instrumentalny, a dopiero po roku, jako wokalista, dołączył do niego Roman Kostrzewski. To był początek wielkiej kariery Kata, który – obok Turbo i TSA – został zaliczony do tzw. wielkiej trójcy polskiego metalu. Dla wielu muzyków Roman Kostrzewski stał się artystyczną inspiracją.

Nergal: Roman Kostrzewski to wielowymiarowa i arcyciekawa postać

Jak zaznacza Adam Nergal Darski, lider metalowego zespołu Behemoth, Roman Kostrzewski i Kat to były najważniejsze postacie w jego edukacji artystyczno-ideologicznej. - Kat był jednym z pierwszych tzw. klasyków, z którymi się zetknąłem - mówi Nergal - i ta „miłość od pierwszego wejrzenia” trwa cały czas. To jest absolutnie jeden z niekwestionowanych kamieni milowych w muzyce metalowej – dodaje.

Nergal podkreśla, że Kat był dla niego wielką inspiracja, choć – jak dodaje – niekoniecznie jest to słyszalne czy wyczuwalne w jego muzyce. Przypomina, że już w latach 90. ubiegłego wieku Behemoth zagrał na składance „Czarne zastępy – w hołdzie Kat” utwór „Ostatni tabor”. - Zagraliśmy tam numer po pięciu latach istnienia naszego zespołu, więc to już był sygnał, że Kat to zespół, który nie jest nam obojętny. Jest dla nas klasykiem – podkreśla Adam Darski.

- Roman Kostrzewski był ikoną polskiego metalu. Choć z racji wieku i mądrości, którą niewątpliwie w sobie miał, pasuje do niego także określenie „ojciec polskiego metalu”. To jest tak wielowymiarowa i arcyciekawa postać, że można mu przypisać wiele przymiotów, które będą oddawały naturę tego wyjątkowego człowieka – mówi Nergal.

Piotr Wiwczarek: Kostrzewski był ojcem muzyki metalowej w Polsce

Lider zespołu Vader, wspominając pierwsze spotkanie z Katem na festiwalu w Jarocinie w 1985 roku, mówi że Roman Kostrzewski wniósł do polskiej muzyki coś, czego wcześniej nie było – element mroku i mistycyzmu. - Kat bezpośrednio wpłynął na mnie, jako muzyka. To był czas kiedy startowałem z Vaderem, a występy Kata w Jarocinie w 1985 i 1986 roku pozostawiły solidne piętno na mojej duszy metalowca i młodego muzyka – podkreśla Piotr Wiwczarek.

Muzyk przypomina, że TSA i Kat to były zespoły, które wprowadziły do Polski muzykę metalową. Choć – jak dodaje - TSA był zespołem bardziej rockandrollowym, natomiast Kat – jego zdaniem - był w stu procentach heavy metalowym zespołem - mocnym i miał przede wszystkim metalowy image, który do dziś kojarzy się z tym muzycznym gatunkiem.

- Kat i Roman, jako frontman tego zespołu, to takie polskie Black Sabbath. Roman Kostrzewski był ojcem muzyki metalowej w Polsce – podkreśla lider Vadera.

Piotr Wiwczarek dodaje, że spełnieniem jego marzeń było, gdy Roman Kostrzewski wystąpił gościnnie na płycie z okazji 25-lecia Vadera i zaśpiewał utwór „Wyrocznia”. - Był on moim idolem. Kilka razy graliśmy razem na scenie. To niewątpliwie wyjątkowy człowiek, bardzo inspirujący. To taki artysta-poeta, tylko związany ze sceną metalową, a nie taką bardzo romantyczną – choć metal też ma sobie wiele romantyzmu – zaznacza.

„Mądry, oczytany i inteligentny chłopak”

Był bardzo ważną postacią na metalowym i rockowym rynku muzycznym w Polsce. Jedną z najważniejszych końca XX wieku – tak o Romanie Kostrzewskim mówi Wojciech Hoffmann z zespołu Turbo. - Dla mnie Romek to była osoba wybitna i bardzo ciekawa, czasem kontrowersyjna przez swoje poglądy. Choć te różne „kontrowersje” mu raczej przypinano. Tak to już jest, zwłaszcza w naszym kraju, że jak ktoś ma jakieś inne poglądy, to jest postrzegany jako ktoś bardzo kontrowersyjny – tłumaczy Hoffmann.

Muzyk zespołu Turbo dodaje, że Roman Kostrzewski to był „mądry, oczytany i inteligentny chłopak”. Wspomina, że był bardzo ciepły i przyjacielski, a do tego miał to „coś”, co miał też Andrzej Nowak z TSA. - Andrzejowi też powtarzałem: Wystarczy, że wyjdziesz na scenę, rozłożysz ręce i nie musisz zagrać ani jednego dźwięku, żeby ludzie przed tobą klęczeli. Dokładnie tak było z Romkiem. On miał ten niewyobrażalny przekaz – mówi.

- Wychodząc na scenę ciągnął za sobą ten mistycyzm i przekazywał go na swoich wiernych słuchaczy, a miał ich bardzo dużo. Miną lata zanim ktokolwiek zastąpi pustkę, która po nim pozostała – zaznacza Wojciech Hoffmann.

Czytaj także:

Anja Orthodox: Otworzył mi oczy na to, jak różne mogą być artystyczne dusze i ich artystyczne spojrzenie na świat

Anja Orthodox, z zespołu Closterkeller, przyznaje, że nigdy nie była fanką Kata. Dodaje jednak, że Romana Kostrzewskiego trudno było nie lubić. - Mimo, że był symbolem polskiego satanizmu, to był bardzo ciepły, miły i bardzo w porządku gość – podkreśla i mówi, że wielu muzyków wielbiło go, jako artystę.

Wspomina, że gdy miała zaśpiewać z Katem trzy utwory na jubileuszowych imprezach, to nie mogła się nauczyć tekstów Romana Kostrzewskiego, bo „są nieco dziwne i zawikłane” i nie widziała w nich sensu. Wtedy on usiadł z nią nad tekstem i wytłumaczył „co jest co”.

- On mi otworzył oczy na to, jak różne mogą być artystyczne dusze i ich artystyczne spojrzenie na świat. Dopiero wtedy zrozumiałam, że można w różny sposób czuć i w różny sposób to wyrażać – mówi Anja Orthodox.

Liderka zespołu Closterkeller przywołuje także wieczór po wspólnym koncercie ma 30-lecie zespołu Turbo w Poznaniu. Wspomina, że spędzili wtedy w hotelowym pokoju pół nocy przy dwóch butelkach Fanty, bo w pobliżu nigdzie nie można było już dostać alkoholu. - Rozmawialiśmy wtedy na temat tworzenia i pisania tekstów. Taki Roman na zawsze zostanie w mojej pamięci – mówi Anja Orthodox.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon