Koalicja zarzyna rady dzielnic

Koalicja szczycąca się sukcesem referendum sukcesywnie torpeduje wszelkie inicjatywy obywatelskie. Tym razem padło na rady dzielnic.

Bytomski2 rada dzielnicy miechowice

Przypomnijmy: w lutym wybuchła afera o projekt Inicjatywy Uchwałodawczej Mieszkańców. Radni Platformy Obywatelskiej zaproponowali umożliwienie bytomianom składanie własnych projektów uchwał. Zakładano wymóg uzbierania 1000 podpisów, aby dokumentem zajęła się Rada Miejska. Niestety koalicja zdecydowała się poprzeć poprawkę Janusza Wójcickiego, który zasugerował ustanowienie progu wynoszącego przeszło 13 000 podpisów.

W efekcie, choć teoretycznie Inicjatywa Uchwałodawcza Mieszkańców funkcjonuje w naszym mieście, to jej wykorzystanie przez Bytomian jest w praktyce niemożliwe. Dla porównania - mniej więcej tyle podpisów trzeba, aby odwołać prezydenta! W internecie szeroko komentowano tę sprawę, zarzucając rządzącym ugrupowaniom strach przed mieszkańcami i zawłaszczanie władzy nad 180 tysiącami bytomian dla grupki 25 rajców.

Teraz koalicja postanowiła utrzeć nosa uwierającej jej Radzie Dzielnicy Miechowice. Wpierw obcięto jej budżet z 50 000 zł rocznie do 5000 zł, a podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej ustanowiono próg frekwencyjny w wyborach wynoszący aż 20%. Trudno oprzeć się wrażeniu, że BIS wraz z koalicjantami stara się doprowadzić do likwidacji tego organu. Frekwencja podczas ostatnich wyborów do rady wyniosła zaledwie kilka procent, więc oczekiwanie, że w tegorocznych wyborach uda się zaktywizować kolejne kilkanaście procent miechowiczan jest utopią.

Co ciekawe w przypadku Rady Miejskiej nie obowiązują żadne progi. Zważywszy na fakt, iż wybory w zeszłym roku - pomimo ogromnej kampanii w całym mieście - przyciągnęły do urn zaledwie 27% bytomian, można teoretyzować, że nawet miejska rada miałaby problem przekroczyć próg narzucony na rady dzielnic.

W miastach, gdzie również obowiązują progi frekwencyjne dla rad dzielnic, sukcesywnie są one obniżane, bądź wręcz likwidowane. W Gdańsku próg stopniał z 10% do 5%, a w Gdyni, czy w Zabrzu nie ma ich w ogóle.

Radni koalicji przyznają, że nie podoba im się działalność miechowickiej rady i uwiera ich obecność w niej członków Platformy Obywatelskiej. Krytykują przeznaczanie funduszy rady na organizację festynów i koncertów, podczas gdy w sąsiednim Zabrzu rady dzielnic są wręcz zobligowane do organizowania imprez integrujących lokalną społeczność. Komisja rewizyjna Rady Miejskiej w czerwcu przeprowadziła kontrolę w miechowickiej radzie i nie doszukała się żadnych nieprawidłowości.

Z kolei radni dzielnicowi chwalą się m.in. utworzeniem Szlaku Matki Ewy, Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego Miechowicka Ostoja Leśna, w ramach którego powstał film edukacyjny z udziałem Krystyny Czubówny, czy zbiórką archiwalnych zdjęć pałacu Tiele-Wincklerów, które obecnie są wystawiane w galerii Agora.

Rada Dzielnicy Miechowice działa w jednej z sal Szkoły Podstawowej nr 33, nie zatrudnia żadnych pracowników, a jej członkowie pełnią funkcję społecznie, czyli nie pobierają diet jak ich miejscy koledzy. Jej uprawnienia są bardzo ograniczone i sprowadzają się głównie do opiniowania spraw związanych z dzielnicą.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon