Kultowe widowisko historyczne w Miechowicach pod znakiem zapytania. Trwa zrzutka

Ósma edycja widowiska historycznego „Walki o Miechowice” może się nie odbyć. Brakuje funduszy na organizację wydarzenia, a czasu coraz mniej. Sytuacja jest krytyczna.

Tragedia Miechowicka to część Tragedii Górnośląskiej; wkraczająca na tereny leżące przed wojną w granicach Rzeszy Niemieckiej Armia Czerwona dopuszczała się zbrodni na niewinnej ludności cywilnej, mordując, rabując i gwałcąc. Skalę terroru dopełniały po wojnie przymusowe wywózki w głąb ZSRR do pracy w łagrach, w wyniku których śmierć poniosły setki i tysiące mężczyzn.

Same tragiczne wydarzenia w Miechowicach z 25-28 stycznia 1945 roku to śmierć co najmniej 240 cywili, zamordowanych przez czerwonoarmistów – trudno jednak wskazać dokładną liczbę ofiar, które poniosły śmierć i doznały krzywd w toku tragicznych wydarzeń. Powstało niewiele relacji dokumentujących to wydarzenie. Dla świadków, którzy przeżyli masakrę, wydarzenia często były zbyt traumatyczne, aby o nich opowiadać.

Hołd dla niewinnie pomordowanych

Przed siedmioma laty Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji Pro Fortalicium, odpowiedzialne m.in. za odrestaurowanie i funkcjonowanie w obecnej formie Schronu Miechowice, wyszło z inicjatywą organizacji wydarzenia upamiętniającego tragiczne wydarzenia – widowiska historycznego „Walki o Miechowice 1945”.

– To jest mój pomysł, aby oddać hołd niewinnie pomordowanym mieszkańcom Miechowic, aby ludzie w Polsce dowiedzieli się o tej tragedii – mówi Ireneusz Okoń, pomysłodawca i organizator wydarzenia. Jak przyznaje, dotychczas to założenie udawało się realizować z powodzeniem. Teraz jednak jego przyszłość stoi pod znakiem zapytania, brakuje bowiem środków finansowych.

Koniec wsparcia ze strony urzędu marszałkowskiego. Miasto nie chce zmienić formy finansowania

– Część środków otrzymywaliśmy z miasta, główna część szła z urzędu marszałkowskiego; pozyskiwaliśmy też lokalnych, drobnych sponsorów. W tej chwili jakoś to wszystko umarło, nie wiem dlaczego. – mówi organizator, Ireneusz Okoń.

Dotychczas Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego udzielał wsparcia finansowego w kwocie 100 tys. zł. Tym razem prośba o dofinansowanie spotkała się z odmową.

Również poszukiwania dodatkowego wsparcia ze strony miasta spełzły na niczym. Władze miasta nie wykazały zainteresowania zmianą formy finansowania; pieniądze, które miasto co roku przeznaczało na organizację rekonstrukcji, miały formę dotacji udzielanej w trybie ustawy (o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie), która odbywała się w formie konkursu. Samo rozstrzygnięcie i ogłoszenie wyników przewidziane jest najpóźniej na 24 stycznia, czyli o wiele za późno na potrzeby organizatorów. Niemożliwe jest przewidzenie, czy ewentualnie przydzielone środki będą wystarczające na organizację tak dużego wydarzenia.

– Jeżeli w piątek przyjeżdża do Miechowic blisko stu rekonstruktorów, a wielu zostaje do niedzieli, trzeba zapewnić parkingi, wyżywienie, nocleg. (…) Ja nie mogę tych ludzi trzymać w niepewności, oni i tak już teraz muszą pozałatwiać sobie urlopy, przecież Ci ludzie pracują. – mówi organizator.

Zrzutka ostatnią deską ratunku. Ostateczna decyzja do 15 stycznia

– Szanowni Państwo - nie mamy innego wyjścia - startujemy ze zrzutką! – poinformowało przed dwoma tygodniami stowarzyszenie Pro Fortalicum na swoim profilu na Facebooku.

Sytuacja jest krytyczna. – W tej chwili mamy na koncie wydarzenia tyle, ile jest na zrzutce. Dla mnie to nie jest za 5 12.00, jest 15 po 12.00. Rozmowy z ludźmi trwają cały czas, jeszcze tego nie odwołałem, mam cichą nadzieję, że to się jednak uda. Jaki będzie efekt, to myślę do 15 stycznia będzie ostateczna decyzja i ona się pojawi na naszym profilu na Facebooku Schron Miechowice. – Mówi organizator, Ireneusz Okoń . – Wszyscy czekają na moją informację, na sygnał, czy będzie, czy nie będzie.

Kultowe wydarzenie na skalę kraju

Pierwsza edycja odbyła się w styczniu 2017 roku. – To było bardzo skromne wydarzenie, trwało tylko 27 minut, zaangażowanych było 50 rekonstruktorów i chyba tylko 4 ludzi, którzy pomagali przy organizacji tego widowiska, natomiast każda kolejna edycja była coraz większa. Tegoroczna(2023), która odbyła się w styczniu, to już potężne przedsięwzięcie, przygotowywane przez blisko pół roku. Udział wzięło 200 rekonstruktorów i około 70 osób obsługi, czyli blisko 300 osób zaangażowanych w samo to wydarzenie, a samo widowisko trwało ponad godzinę, wydarzenie było też transmitowane online. – mówi Ireneusz Okoń.

W tym roku są chętni przyjechać rekonstruktorzy m.in. z Wrocławia, Poznania, Łodzi, Krakowa, Buska-Zdroju, Kielc , Warszawy, a nawet zza granicy: Słowacji i Czech.

– Jest to jedyna zimowa rekonstrukcja w Polsce zorganizowana z takim rozmachem, jedyna tak duża w terenie zurbanizowanym, i jedna z nielicznych tak dużych – mówi Ireneusz Okoń –To jest ogromne przedsięwzięcie, które trzeba mocno przemyśleć. Musimy mieć stosowne pozwolenia z urzędu miasta, z komendy wojewódzkiej i komendy miejskiej policji, przyjeżdżają zawodowi pirotechnicy, oni też mają swoje pozwolenia. Poza tym warto dodać, jest regulamin mundurowy, my tutaj dbamy o każdy szczegół, i tu wszyscy są w mundurach, oczywiście to są repliki, z stycznia 45 roku. Może publiczność na to nie zwraca uwagi, ale świat rekonstruktorów jest specyficzny i oni wychwytują każde błędy.

– Szkoda mi tego wydarzenia, to jest moje dziecko, że tak się wyrażę. W 2025 mamy 80. rocznicę Tragedii Górnośląskiej. Gdyby to utrzymać, to byłby piękny hołd dla tych ludzi, którzy byli niewinnie pomordowani. – podsumowuje Ireneusz Okoń.

Jazda probna bytom

Może Cię zainteresować:

Znów pojedziemy tramwajem z centrum do Stroszka

Autor: Redakcja Bytomski

28/12/2023

Panattoni park bytom kanalizacja

Może Cię zainteresować:

Inwestor dołożył się do przebudowy ulicy Węglowej w Bytomiu

Autor: Redakcja Bytomski

30/12/2023

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon