Magdalena Fręch nie namieszała w US Open

Krótko trwała przygoda Magdaleny Fręch z wielkoszlemowym US Open. Zawodniczka Górnika Bytom odpadła w pierwszej rundzie z nieznacznie niżej notowaną przeciwniczką.

Fot. Archiwum UM Bytom/Grzegorz Goik
DSC 6791

Magdalena Fręch w tym roku już raz pokazała, że jest w stanie walczyć w największych turniejach tenisowych na świecie. Kilka miesięcy temu tenisistka Górnika Bytom świetnie spisywała się w wielkoszlemowym Wimbledonie, w którym odpadła dopiero w trzeciej rundzie.

Teraz przyszedł czas na ostatnie wielkie wyzwanie w tym sezonie. 24-latka udała się do Stanów Zjednoczonych, gdzie czekał ją występ w US Open. Wysoka pozycja w światowym rankingu WTA (103. miejsce) sprawiła, że Polka nie musiała startować w kwalifikacjach i od razu zaczęła bój w głównej drabince.

Fręch nie trafiła najgorzej, bo jej pierwszą rywalką była Rebecca Marino, która w rankingu obecnie plasuje się o trzy pozycje niżej. To jednak Kanadyjka od początku narzuciła własne zasady i czuła się pewniej na nowojorskim korcie.

Reprezentantka Górnika Bytom tego dnia nie miała pomysłu na rywalkę. Ostatecznie przegrała w dwóch setach (2:6, 3:6) i po jednym spotkaniu pożegnała się z US Open. Wpływ na słabszą formę mogło mieć duże natężenie meczów w ostatnich miesiącach.

- Nie byłam w stanie za bardzo skupić się na przeciwniczce, tylko bardzo skupiałam się na sobie, na tym, co ja robię, co gdzieś u siebie powinnam poprawić niż na całości meczu. Było to bardzo ciężkie, by dźwignąć ten mecz psychicznie. Organizm też potrzebuje chwili wytchnienia. Liczyłam na to, że da się to zatuszować, da się to oszukać, ale to nie jest takie proste - tłumaczyła Fręch w Eurosporcie.

Magdalena Fręch to aktualna mistrzyni Polski w kobiecym tenisie. Na krajowym podwórku nie ma sobie równych i ten tytuł zdobyła trzy razy z rzędu.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon