Minął rok od referendum

Dokładnie rok temu odbyło się w Bytomiu referendum, w którym pierwszy raz w historii mieszkańcy odwołali prezydenta naszego miasta. Czy ten społeczny zryw doprowadził do wzmocnienia pozycji obywateli?

Bytomski2 wojcicki muzeum

W lutym radni przyjęli zmiany w Statucie Miasta, które umożliwiły mieszkańcom składanie własnych projektów uchwał. Teoretycznie. Zgodnie z wnioskiem Janusza Wójcickiego w ostatniej chwili przyjęto zapis, który narzuca na bytomian obowiązek zebrania aż 13 tysięcy podpisów, aby mogli skorzystać z tzw. Inicjatywy Uchwałodawczej. Tyle samo trzeba zdobyć, żeby odwołać władze miejskie! Ironią jest, że za tę zmianę odpowiedzialny jest przywódca referendum, któremu - jak mogoby się wydawać - powinno zależeć na wzmacnianiu demokracji. Dla porównania w znacznie większych Katowicach wystarczy 1000 podpisów, a w jeszcze większym Szczecinie tylko 300. - Jeżeli to byłby mój projekt, to zgłosiłbym go na poziomie dwóch tysięcy - komentował decyzję radnych prezydent Damian Bartyla. BIS nie zamierza jednak wycofywać się ze swojej decyzji.

Coraz popularniejszy w Polsce staje się Budżet Obywatelski. W uproszczeniu polega on na wyodrębnieniu kilku procent budżetu miasta na cele wskazane przez mieszkańców. Może to być np. remont ulicy, czy budowa placu zabaw. Swoje budżety mają już m.in. mieszkańcy Chorzowa. Choć bytomianie nie doczekali się jeszcze takiego rozwiązania, to rządząca miastem Bytomska Inicjatywa Społeczna rozważa jego wprowadzenie. - Na chwilę obecną jest za wcześnie by mówić czy taka propozycja będzie urzeczywistniona. Analizujemy kilka rozwiązań - tłumaczy radny, Jakub Snochowski. - Wprowadzenie małych kwot np. 150 tys. (na początek) na dzielnicę mija się z celem. W przypadku Bobrka ta suma będzie wystarczająca natomiast w przypadku Miechowic kwota ta jest zdecydowanie za mała. Temat jest otwarty i podlega dyskusji - dodaje.

W przeciągu roku od referendum nie powstała też żadna nowa rada dzielnicy. Od 2009 roku jedynie Miechowice posiadają swoich rajców. To, czy Łagiewniki, Bobrek, czy Szombierki będą miały własne rady zależy w głównej mierze od samych mieszkańców. Są one bowiem powoływane na podstawie wniosku uzupełnionego listą podpisów przynajmniej 15% ludności. W Miechowicach trzeba było uzbierać prawie trzy tysiące, ale we wszystkich pozostałych dzielnicach - prócz Śródmieścia - ta liczba będzie odpowiednio mniejsza, gdyż mieszka w nich mniej ludzi.

Radni dzielnicowi działają społecznie i nie pobierają diet za swoją pracę. Dysponują małym budżetem, uczestniczą w konsultacjach społecznych, opiniują działania Rady Miejskiej i składają wnioski. Z inicjatywy rady Miechowic m.in. utworzono Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy Miechowicka Ostoja Leśna i wybudowano chodnik wzdłuż ul. Matki Ewy.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon