„Są zabytki, na których nie wolno oszczędzać” – Henryk Mercik o EC Szombierki

Władze Bytomia i województwa śląskiego chcą uratować Elektrociepłownię Szombierki i wspólnie przejąć tę industrialną katedrę. W 2016 r. samorząd województwa próbował to zrobić samodzielnie, ale nic z tego nie wyszło, a zabytek trafił w ręce niewielkiej spółki i popada w coraz większą ruinę. Z Henrykiem Mercikiem, byłym członkiem zarządu województwa śląskiego, o tym dlaczego się wtedy nie udało i jak ocenia obecne działania samorządu, rozmawiał Maciej Poloczek.

arc
Henryk Mercik

Maciej Poloczek: Jak pan ocenia obecnie działania wokół EC Szombierki, czyli plany wspólnego przejęcia zabytku przez samorządy Bytomia i województwa śląskiego?

Henryk Mercik: To oczywiście dobry krok. Myśmy też go próbowali zrobić. Gdy, jako RAŚ, współrządziliśmy województwem i byłem w zarządzie województwa odpowiedzialny za kulturę, chcieliśmy przejąć EC Szombierki. Wtedy władze Bytomia nie były tym zainteresowane.

Obecny marszałek województwa, Jakub Chełstowski, jest już trochę dalej. Uchwałę intencyjną w tej sprawie przyjęły już Sejmik Województwa Śląskiego i Rada Miejska Bytomia. Jest na lepszej pozycji startowej, tylko sam obiekt jest w dużo gorszym stanie.

Dlaczego województwo czy miasto powinny przejąć ten obiekt?

Są pewne obiekty i miejsca, gdzie nie jest wskazane jest robienie biznesu. Takim obiektem jest m.in. zabytkowa Elektrociepłownia Szombierki. To jest obiekt symboliczny dla Górnego Śląska i wszystkim powinno zależeć, żeby to był obiekt o charakterze publicznym. Powinien być związany z nauką czy kulturą. Trzymam kciuki za plany obecnego marszałka i prezydenta Bytomia, ale nie wiem czy to się uda.

Dlaczego wam się nie udało? Czy po stronie partnerów koalicyjnych była wola przejęcia EC Szombierki?

Po stronie Platformy Obywatelskiej była. Byliśmy tam wtedy z ówczesnym marszałkiem województwa, Wojciechem Saługą, i zwiedziliśmy ten obiekt od piwnic po dach. To był jasny, klarowny sygnał, że chcemy przejąć ten zabytek. Wtedy nagle działania Fortum, czyli ówczesnego właściciela EC Szombierki, przyśpieszyły. Po rekomendacji prezydenta Damiana Bartyli, którzy rządził wtedy w Bytomiu, fiński koncern postanowił sprzedać ten zabytek firmie, która istniała od jakichś dwóch tygodni.

Ma pan żal do firmy Fortum?

Oczywiście. Jest to przykład wyjątkowej i skrajnej nieodpowiedzialności. W firmie Fortum mieli pełną świadomość jak ważny jest to obiekt, jak wartościowy architektonicznie i historycznie. Jeden z najważniejszych - nie tylko w skali Górnego Śląska czy Polski, ale także Europy. Mając tę świadomość sprzedali zabytkowy gmach podmiotowi, który powstał zaledwie przed chwilą. Jeżeli nie chcieli oddawać województwu, tylko sprzedać w prywatne ręce, to powinni wybrać firmę, która ma doświadczenie w rewitalizacji takich obiektów. Doszło do sytuacji skandalicznej. Ta fińska korporacja pokazała w ten sposób, jak traktuje swoje inwestycje poza Finlandią. U nich by coś takiego nie przeszło.

Może trzeba było w inny sposób próbować przejąć tę industrialną katedrę?

Myśmy szli dobrą drogą. Obecny marszałek województwa, który jest z zupełnie innej bajki politycznej, idzie tą samą drogą i ona też jest dobra. Jest dalej niż my i w dodatku ma partnera – czyli miasto Bytom. Jest w dużo lepszej sytuacji i musi ją tylko wykorzystać. Mocno trzymam kciuki za to, by doszło do przejęcia EC Szombierki przez województwo i miasto. Na pewno wtedy otworzę szampana i wypiję za zdrowie marszałka Chełstowskiego, choć – jeszcze raz podkreślam – nie jest z mojej politycznej bajki. Wierzę w to, że województwo, obojętnie przez kogo rządzone, nie zmarnuje i nie zniszczy tego obiektu.

Wierzy pan, że tym razem się uda? Może spróbować wywłaszczenia?

W tej chwili też jest trudno. Tam są sprawy pewnych długów i ogólnie sytuacji finansowej obecnego właściciela. Jednak najlepiej się dogadać i odkupić elektrociepłownię. Wywłaszczenie to trudna sprawa. Rozwiązania siłowe mają to do siebie, że długo trwają. Może się to oprzeć o sąd i sprawa będzie się ciągnąć latami. A każdy dzień opóźnienia jest dla tego zabytku fatalny w skutkach. Dlatego powinno być podejmowane każde działanie, które przyniesie szybki efekt. Świadomość, że mamy taki obiekt, że powinniśmy go chronić, to jest trochę za mało. Musi się jeszcze udać go przejąć.

Później potrzebne będą pieniądze na jego odnowienie i utrzymanie.

Są obiekty, zabytki i miejsca, na których nie wolno oszczędzać. Żadne państwo ani żaden samorząd nie powinny tego robić. Jesteśmy w Europie i powinniśmy wiedzieć, że nasze dziedzictwo to jest coś, co nas ukształtowało. To jest jeden z tych obiektów, taki klejnot rodowy, jeśli chodzi o górnośląskie dziedzictwo. To jest rzecz nie na sprzedaż, nie do zniszczenia. Będzie to wielki grzech jeżeli coś złego się z nim stanie.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon