Strzelin odbudował swój ratusz. Może to też pomysł dla Bytomia?

Ratusz w Strzelinie, podobnie jak ten w Bytomiu, został spalony w 1945 roku podczas "wyzwalania" miasta przez Armię Czerwoną. Po 70 latach władze niewielkiego miasteczka na Dolnym Śląsku zrekonstruowały historyczny obiekt. To dobra inspiracja dla Bytomia, który ciągle szuka pomysłu na sensowne zagospodarowanie Rynku.

Gmina Strzelin / Bytom.FotoPolska.eu
Ratusz w strzelinie i bytomiu

Historia strzelińskiego ratusza jest długa, ale też burzliwa. Budynek powstał w XVI wieku i w każdym stuleciu nawiedzała go jakaś katastrofa. Po raz pierwszy spłonął nieco ponad 20 lat po wybudowaniu. W 1619 r. ogień strawił wieżę, którą odbudowano już rok później, lecz w 1648 r. przewróciła się uszkadzając budynek. W 1706 r. ratusz znów uległ częściowemu spaleniu. Miasto odbudowało go, jednak wieża czekała na odnowę 13 lat. Jakby tego było mało, to w 1817 r. została trafiona piorunem, po czym w ramach rekonstrukcji obniżono ją, zaś cały gmach pozbawiono cech renesansowych. W kolejnym wieku nastąpiła kolejna katastrofa - w 1945 roku Armia Czerwona zniszczyła 85% zabudowy miasta, w tym zabytkowy ratusz, z którego pozostała jedynie czworoboczna podstawa wieży.

Wojenna zawierucha sprawiła, że pomimo wielowiekowej historii w Strzelinie nie zachowało się wiele zabytków. O dziejach miasta sięgających aż średniowiecza przypominają dziś m.in. charakterystyczny układ przestrzenny, pozostałości murów obronnych, dwór książąt brzeskich, czy rotunda św. Gotarda. Jednak to niewielkie miasteczko wielkości Radzionkowa w ostatnich dekadach konsekwentnie dążyło do rekonstrukcji swojego symbolu - dawnego ratusza.

W 2011 roku udało się nadbudować ocalałą podstawę wieży i przykryć ją metalową kopułą. W kolejnych latach przygotowywano się do rekonstrukcji pozostałej części budynku w formie z połowy XVI wieku. W 2020 rozpoczęto prace budowlane. Po dwóch latach inwestycja jest bliska ukończeniu, a mieszkańcy mogą podziwiać gmach od zewnątrz. W środku toczą się jeszcze prace wykończeniowe i instalacyjne. Co ważne, pod ziemią zachowały się średniowieczne piwnice, które odkopano, a ich kamienne ściany i sklepienia poddano różnym zabiegom konserwacyjnym, by znów mogły być użytkowane. Otwarcie ratusza ma nastąpić w przyszłym roku.

Co z bytomskim ratuszem?

W historii strzelińskiego ratusza można znaleźć pewne podobieństwa do dziejów siedziby władz naszego miasta. Stary ratusz w Bytomiu również powstał w XVI wieku, lecz nie nawiedzały go kataklizmy tak często, jak ten w Strzelinie. Mimo to nasi rajcowie nie mieli lekko, bo od drugiej połowy XVII w. aż do początku XIX w. gmach zawłaszczyli sobie ówcześni właściciele miasta - Henckel von Donnersmarckowie. W 1722 r. radni skarżyli się do cesarza, że Hrabia Leon Ferdynand urządził sobie w nim miejsce zamieszkania, a w izbach ratusza trzymał rysie, niedźwiedzie, wilki i inne dzikie zwierzęta. Wspólnocie miejskiej udało się odzyskać gmach dopiero w 1814 r., dzięki wyrokowi sądu. Niedługo później podjęto decyzję o jego przebudowie, ponieważ był zbyt mały w stosunku do potrzeb rozwijającego się miasta, natomiast już w 1877 r. postanowiono postawić nowy, jeszcze większy gmach w miejscu dotychczasowego. Wtedy Bytom wchodził w swój najlepszy okres w dziejach, dlatego bardzo szybko i nowy ratusz okazał się zbyt ciasny. W XX wieku poszczególne wydziały magistratu mieściły się w kilku zupełnie różnych punktach miasta, przez co zaczęto planować budowę nowego, znacznie większego budynku. Ostatecznie skończyło się na planach, a historię ratusza przy Rynku zakończyła Armia Czerwona w 1945 roku.

W przeciwieństwie do Strzelina, w Bytomiu nie prowadzono ciężkich walk. Mimo to zniszczeniu uległa spora część zabudowy Rynku, w tym również cały kwartał po zachodniej stronie placu, gdzie mieścił się ratusz. Według relacji z przełomu stycznia i lutego 1945 r. z gmachu pozostały tylko mury zewnętrzne i kikut ratuszowej wieży. Na zdjęciach z tego okresu można zobaczyć ruiny sięgające zaledwie wysokości parteru. Później zgliszcza wyrównano do poziomu gruntu, tym samym powiększając Rynek niemalże o połowę.

Dziś dla większości bytomian wydaje się naturalne, że główny plac naszego miasta jest tak ogromny. Wielu nie dostrzega, że w płycie Rynku wymurowany jest kamienny pas z tablicą, które przypominają o dawnej linii zabudowy zachodniej pierzei. Zapewne jeszcze mniej mieszkańców zdaje sobie sprawę, że pod czerwoną kostką kryją się średniowieczne podziemia. Na początku lat 90-tych przeprowadzono badania archeologiczne, w trakcie których ustalono, że tamtejsze piwnice są znacznie starsze, niż budynki, które na nich stały. Według archeologów mogły powstać na przełomie XIII i XIV wieku. Towarzystwo Miłośników Bytomia próbowało przekonać ówczesne władze miasta do udostępnienia podziemi dla zwiedzających, jednak z braku środków postanowiono je ponownie zasypać.

Odbudujmy ratusz

Przykład Strzelina skłania do zastanowienia się nad pomysłem odbudowy bytomskiego ratusza. Oczywiste jest, że nie zastąpi on obecnego urzędu, który obecnie zajmuje aż dwa wielkie gmachy, a pojedyncze wydziały są rozsiane jeszcze w kilku innych punktach. Budynek może pełnić dowolne funkcje. Pod koniec jego istnienia działał w nim urząd stanu cywilnego, galeria obrazów, biblioteka miejska, Dom Ludowy, Miejska Kasa Oszczędnościowa i biura Górnośląskich Zakładów Energetycznych. Dla porównania w gliwickim ratuszu dziś znajduje się pałac ślubów, sala sesyjna Rady Miejskiej, sale reprezentacyjne oraz kawiarnia, tymczasem główna siedziba magistratu mieści się w budynku przy ulicy Zwycięstwa.

Prawdopodobnie prędzej, niż później miasto będzie musiało odnowić Rynek, ponieważ obecna płyta pomimo doraźnych remontów jest w coraz gorszym stanie. Natomiast - co bardziej istotne - w powszechnym mniemaniu bytomian ten plac jest brzydki. Jest to pewien paradoks, bo jednocześnie w okresie letnim przyciąga prawdziwe tłumy mieszkańców. I to nie samych pijaków - jak przedstawia to pewna część komentatorów w Internecie - ale też całe rodziny. W ciepłe dni na Rynku często można spotkać rodziców z dziećmi, które grają tam w piłkę, jeżdżą na rowerze, czy bawią się przy fontannie.

Mimo że nasz Rynek nienajgorzej spełnia swoją rolę, to dominująca opinia o ostatniej dużej przebudowie sprzed ok. 20 lat jest druzgocąca. Co więcej jego obecna forma bardzo różni się od tego, co pierwotnie zaprojektował architekt. Jedynym elementem, który łączy oryginalny projekt z finalnym wykonaniem jest czerwona kostka. Lepiej nie popełniać tych samych błędów w przyszłości, dlatego kolejna przebudowa musi zostać dobrze przemyślana.

Odbudowa ratusza, po pierwsze, przywróciłaby pierwotne rozmiary Rynku. Dzięki temu plac stałby się bardziej kameralny, a jego skala bardziej ludzka. To między innymi właśnie dlatego tak lubiane są rynki w Tarnowskich Górach, Bielsku, czy Mikołowie. Wielkie imprezy i tak odbywają się na pobliskim placu Sobieskiego, który lepiej sprawdza się w tej roli, o czym mogliśmy się przekonać przed rokiem, gdy na Rynku zorganizowano Tryptyk Powstańczy, dla którego Rynek okazał się za mały. Po drugie - podobnie, jak w Strzelinie - rekonstrukcja ratusza umożliwiłaby zagospodarowanie średniowiecznych podziemi. Dziś najstarsze zabytki naszego miasta kryją się pod warstwą bruku i są niedostępne dla oczu bytomian. Można by w nich urządzić np. stałą wystawę historyczną, aby młodzi i starsi mieszkańcy mogli lepiej poznać dzieje swojego miasta.

Ile to będzie kosztować?

Odbudowa ratusza byłaby wydatkiem liczonym nawet nie w milionach, lecz w dziesiątkach milionów złotych. Skąd wziąć na to pieniądze i to w sytuacji, gdy Bytom ma wiele pilniejszych potrzeb? Miasto nie musiałoby tego finansować samodzielnie. Dawny ratusz zajmował tylko część kwartału. Resztę stanowiły prywatne kamienice mieszczące sklepy, zakłady rzemieślnicze i mieszkania. Tymczasem Rynek jest najlepszym i najbardziej prestiżowym adresem, a możliwość nabycia nieruchomości w jego obrębie to ogromna rzadkość. Środki na budowę dałoby się pozyskać ze sprzedaży pozostałej części dawnego kwartału lub wchodząc w partnerstwo z inwestorem, razem z którym zostałaby przeprowadzona rekonstrukcja całej zachodniej pierzei Rynku. Taki projekt pozwoliłby nie tylko zmienić oblicze głównego placu naszego miasta, ale przede wszystkim mógłby przyczynić się do jego ożywienia i wspomóc proces rewitalizacji ścisłego Śródmieścia.

Przedsięwzięcie tego typu wiąże się też z ryzykiem, o czym przekonali się np. mieszkańcy Lubina. Tamtejszy Rynek również został zniszczony w 1945 roku, dlatego kolejne władze miasta przymierzały się do jego zagospodarowania. W 2004 postanowiono wejść w spółkę z niemieckim inwestorem, aby docelowo wybudować tam galerię handlową. Po wielu perturbacjach z projektu nic nie wyszło, a miasto na długie lata pozostało ze słynną "dziurą" na Rynku. Dopiero po ponad dekadzie udało się odzyskać nieruchomość i zamiast budynku powstał tam brukowany plac.

Na pytanie o zagospodarowanie bytomskiego Rynku nie ma łatwej odpowiedzi. Ta kwestia niezmiennie budzi duże emocje, co jednak nie dziwi, bo to przecież najważniejsze miejsce w naszym mieście. Warto natomiast dyskutować na ten temat, bo tylko w ten sposób można znaleźć właściwy pomysł.

Byt 11 rynek 1911 1913

Może Cię zainteresować:

7 wieków Rynku

Autor: Redakcja Bytomski

18/07/2015

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon