Wołosz może spać spokojnie. Znowu nie udało się zebrać podpisów

Inicjatywa referendalna w Bytomiu po raz trzeci nie doszła do skutku. Środowiska byłego prezydenta nie zdołały przekonać mieszkańców, że należy pożegnać obecną ekipę rządzącą miastem.

Referendum Bytomskie 2023 / Facebook
Radni Tomasz Kupijaj i Robert Rabus przy banerze referendalnym

Oficjalnie na czele grupy referendalnej stoi młody bytomianin, Artur Kamiński, który może być przez niektórych kojarzony z aktywnego komentowania różnych profili związanych z Bytomiem na Facebooku, ale nigdy wcześniej nie angażował się w politykę. Z kolei nieoficjalnie pomysł odwołania aktualnych władz miasta ma być inspirowany przez ich poprzedników, z czym nawet to środowisko się nie kryje, bowiem "zupełnie przypadkiem" biuro referendystów mieści się w tym samym miejscu, gdzie swoją siedzibę miała Bytomska Inicjatywa Społeczna, natomiast politycy tego ugrupowania na każdym kroku głośno wyrażają poparcie dla tego przedsięwzięcia.

Do trzech razy sztuka

W przeciwieństwie do inicjatywy referendalnej z 2012, którą przeprowadzono niezwykle sprawnie i skutecznie, to niedawne próby doprowadzenia do odwołania władz są wybitnym przykładem nieudolności. Po tym, jak szumnie ogłoszono plan zakończenia rządów Mariusza Wołosza, referendyści złożyli zawiadomienie o zamiarze przeprowadzenia referendum z błędami formalnymi, w wyniku czego musiało zostać odrzucone zanim nawet zabrano się do zbierania podpisów. Zgłoszenie zostało więc ponowione - tym razem poprawnie - ale w ustawowym terminie nie udało się zebrać wymaganej liczby podpisów. Zamiast 11,4 tys. uzbierano jedynie 8 tysięcy.

Porażka nie zraziła Artura Kamińskiego i jego popleczników. Ogłoszono, że jeszcze raz rozpoczną całą inicjatywę od nowa, pomimo iż wybory samorządowe mają odbyć się już na wiosnę przyszłego roku. Kolejne podejście znów okazało się nieudane, o czym dowiedzieliśmy się z wydanego dziś oświadczenia.

Referendum w Bytomiu nie będzie

Grupa inicjatywna zebrała nieco więcej podpisów, bo według jej deklaracji nieco ponad 10 tysięcy, ale to wciąż o ok. 1,5 tys. za mało, by doprowadzić do głosowania za odwołaniem władz Bytomia.

- Naszym zdaniem jest to bardzo dobry wynik, jeżeli weźmiemy pod uwagę działania ze strony bytomskich włądz, jakich wobec nas użyto, aby zniweczyć naszą działalność - ocenia Artur Kamiński w opublikowanym oświadczeniu.

Zdaniem pełnomocnika grupy referendalnej osoby zbierające podpisy miały być nękane przez Straż Miejską, a mieszkańców straszono wyłudzaniem danych osobowych, co sprawiło, że bytomianie niechętnie wpisywali swoje pesele i adresy na listach poparcia.

Kolejne podejście do organizacji referendum nie jest już możliwe, bo zgodnie z przepisami można to uczynić nie później, niż na pół roku przed wyborami. Referendyści jednak zapewniają, że nie składają broni i teraz będą się przygotowywać do wyborów samorządowych.

Stop rzadom wolosza

Może Cię zainteresować:

Referendum w Bytomiu nie będzie, przynajmniej na razie. A co z listami poparcia? „Inicjatorzy referendum nie dostarczyli wymaganych prawem protokołów zniszczenia list z podpisami”

Autor: Redakcja

01/07/2023

Wybory

Może Cię zainteresować:

Nieudana próba zorganizowania referendum w Bytomiu. Zgłoszenie zawierało wady formalne

Autor: Patryk Osadnik

28/04/2023

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon