Bytom po upadku porozumienia KO i PiS. Co dalej?

Przez ostatnie trzy i pół roku w Bytomiu funkcjonowało porozumienie Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Współpraca między nimi została zerwana wraz z początkiem tego tygodnia. Co teraz może się wydarzyć w bytomskiej polityce?

Tablice przed urzedem

Od upadku PRL na naszej lokalnej scenie politycznej panował kryzys niemal cały czas. W ciągu 30 lat Bytomiem rządziło aż 8 różnych osób i dwukrotnie skracano kadencję władz miejskich. Dla porównania w sąsiednim Chorzowie urzęduje dopiero drugi prezydent od 1991 roku. W wielu innych miastach Polski rządzący utrzymują się u sterów przez wiele kadencji, a nawet jeśli dochodzi do zmian na szczycie, to często prezydencki fotel przejmują kandydaci namaszczeni przez swoich poprzedników i w praktyce ciągłość władzy jest zachowana.

Tak było np. w Katowicach, gdzie po 16 latach rządów prezydent Piotr Uszok postanowił nie ubiegać się o reelekcję, a zamiast niego w kolejnych wyborach wystartował jego zastępca, Marcin Krupa, który zarządza stolicą województwa już niemal 8 lat. Podobna historia wydarzyła się w Gliwicach. Prezydent Zygmunt Frankiewicz odchodząc z urzędu po 23 latach sprawowania władzy zarekomendował mieszkańcom wybór swojego zastępcy, Adama Neumanna. Wyborcy posłuchali i mimo bardzo zaciekłej kampanii, rywale polityczni Neumanna nie byli w stanie zbyt wiele zdziałać.

W Bytomiu jest zupełnie odwrotnie. W ciągu ostatnich dekad żadnemu politykowi nie udało się na dłużej zagrzać miejsca w gabinecie przy Parkowej 2. Najdłużej urzędującym prezydentem był Krzysztof Wójcik, który sprawował tę funkcję przez zaledwie 8 lat - cóż to przy długodystansowcach pokroju Marka Kopla z Chorzowa (rządził 19 lat), czy wspomnianego Zygmunta Frankiewicza... Dlatego sytuacja, która nastąpiła po wyborach samorządowych w 2018 roku była w naszych warunkach szczególnie egzotyczna. Prezydentowi Mariuszowi Wołoszowi, który szedł do wyborów z poparciem KO, udało się doprowadzić do zawarcia porozumienia programowego z przedstawicielami lokalnych struktur PiS, co zapewniło miastu długi okres spokoju.

Obu ugrupowaniom udało się rozprawić z mafią śmieciową, pozyskać sporą pulę środków zewnętrznych i uruchomić szereg różnych inwestycji. Odbyło się to bez wielkich afer i zażartej walki politycznej. Dopiero poniedziałkowe zerwanie porozumienia i rezygnacja z funkcji popieranego przez PiS wiceprezydenta Waldemara Gawrona jest pierwszym większym wstrząsem na lokalnej scenie politycznej od 2018 roku. Chociaż to chyba zbyt mocne określenie, ponieważ jak na razie tylko PiS wytoczył działa, a druga strona przyjęła raczej pokojową postawę.

Jednak tak nie musi pozostać, szczególnie, że już za rok powinny odbyć się wybory samorządowe. Koalicja Obywatelska ma w Radzie Miejskiej 9 radnych, co oznacza, że ugrupowanie prezydenta nie posiada większości. Przykład Rudy Śląskiej i prezydent Grażyny Dziedzic pokazuje, że da się rządzić miastem bez przeważającej liczby głosów w radzie, a nawet wygrywać kolejne wybory, ale jest to ryzykowne rozwiązanie. Jeśli opozycja nie będzie chętna do rozmów i z zasady będzie blokować wszelkie inicjatywy urzędu, to rządzący prezydent nie będzie miał zbyt wiele pola do manewru, by realizować swój program.

Jak nie PiS, to kto?

W puli dostępne są jeszcze inne opcje. Aby uzyskać większość klub KO musiałby zdobyć przynajmniej 4 szable w ławach sesyjnych. W tym celu ekipa rządząca może próbować wciągnąć w swoje szeregi radnych niezrzeszonych, albo zawiązać koalicję z innym ugrupowaniem. PiS nie jest już chętne do współpracy, Bytomska Inicjatywa Społeczna właśnie się rozpadła i wydaje się, że w tej chwili wyłącznie możliwe jest porozumienie ze Stowarzyszeniem Budujmy Bytom, które dysponuje wystarczającą liczbą mandatów, by zapewnić KO większość.

Zapewne oba ugrupowania już sondują możliwości zawarcia koalicji. Ta jest o tyle prawdopodobna, że radni SBB od początku kadencji wyraźnie sympatyzowali z Mariuszem Wołoszem i niejednokrotnie dało się usłyszeć z ich strony pochlebne opinie na temat urzędującego prezydenta. Stowarzyszenie tworzą jednak doświadczeni samorządowcy, którzy mają za sobą już nawet kilka kadencji, dlatego można podejrzewać, że będą stawiać potencjalnemu koalicjantowi wysokie wymagania. Czy uda się je spełnić? Raczej nie będziemy musieli długo czekać, by się przekonać.

Co ciekawe, zanim doszło do rozłamu w porozumieniu KO i PiS doszło do spotkania lidera SBB, Andrzeja Panka z Izabelą Domogałą, członkinią zarządu województwa podczas niedawnego meczu reprezentacji Polski na Stadionie Śląskim. Obydwoje doskonale znają się z czasów, gdy pracowali w bytomskim Urzędzie Miejskim. W sieci pojawiło się zdjęcie, jak pozują przed obiektywem w przyjacielskim uścisku. Po meczu na jednym z regionalnych portali informacyjnych opublikowano tekst, w którym przekonywano, że Domogała ma być kandydatką SBB na prezydenta Bytomia, co zostało przez nią szybko zdementowane w jej mediach społecznościowych. Natomiast sam fakt spotkania tych dwóch znanych osobistości wzbudza ciekawość, czy na pewno ich rozmowy ominęły tematy bytomskiej polityki...

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon