Wkurzeni mieszkańcy przemaszerują przez Bytom

Nieużytki w pobliżu granicy z Zabrzem zamieniły się w nielegalne składowisko odpadów. Ciężarówki z całej Polski przywożą tam materiały niebezpieczne dla środowiska, a mieszkańcy kilku dzielnic duszą się od ich oparów. W proteście chcą przemaszerować przez miasto.

Byt spotkanie bobrek

Mieszkańcy Bobrka, ale też sąsiednich Szombierek i Karbia od lat uskarżają się na smród unoszący się w powietrzu. Początkowo za ten stan rzeczy obwiniano koksownię przy ul. Konstytucji, lecz dziś już wiadomo, że nieprzyjemne zapachy dochodzą z terenu przy ul. Pasteura.

Podczas poniedziałkowej wizji lokalnej Komisji Komunalnej Rady Miejskiej Policja zatrzymała do kontroli samochody ciężarowe wyjeżdżające z nielegalnego wysypiska. Okazało się, że chwilę wcześniej ich kierowcy wyładowali tam ładunki oznaczone jako materiał niebezpieczny dla środowiska, który może drażnić skórę i oczy oraz działać bardzo toksycznie na organizmy wodne.

Jedynie w ciągu pół godziny obecności radnych na miejscu zablokowano wjazd sześciu ciężarówkom. Jak informują mieszkańcy, dziennie przyjeżdża tam nawet kilkadziesiąt transportów. Odpady przywożone są z całej Polski - np. w poniedziałek zatrzymano na Bobrku pojazdy załadowane w Gdańsku i Tczewie.

W środę w Szkole Podstawowej nr 16 na Bobrku odbyło się spotkanie mieszkańców z prezydentem i jego podwładnymi. Przedstawiciele ratusza fatalnie się do niego przygotowali, czym jeszcze bardziej rozjuszyli zebrany tłum. Damian Bartyla rozpoczął spotkanie od tłumaczenia się. Próbował przekonać ludzi, że nie może nic zrobić, a winny jest polski system prawny. Co prawda wycofano wszystkie pozwolenia dotyczące tego terenu wydane przez prezydenta, ale dopiero teraz, gdy o sprawie zrobiło się głośno zaczęto podejmować niestandardowe kroki, do których namawiają radni.

We wtorek wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Michał Bieda wystosował interpelację do prezydenta w sprawie zmniejszenia dopuszczalnego tonażu samochodów na ulicach Pasteura i Piecucha, dzięki czemu ciężarówki nie mogłyby wjechać na teren nielegalnego składowiska odpadów. Radny zwrócił się również z zapytaniem o etap przygotowań do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, aby prawnie uniemożliwić prowadzenie wysypisk śmieci na terenie Bobrka. Ponadto Michał Bieda na własną rękę podjął rozmowy z Wojewódzką Inspekcją Transportu Drogowego w celu objęcia dzielnicy nadzorem i kontrolowania ciężarówek przewożących odpady.

Władze miasta wraz z Komendą Miejską Policji zadecydowały o utworzeniu łączonych patroli Policji i Straży Miejskiej, które przez całą dobę mają kontrolować pojazdy pod kątem zwożenia uciążliwych odpadów, ale także łamania przepisów ruchu drogowego. Urząd wystąpił też do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska o przeprowadzenie kontroli na terenie nielegalnego wysypiska.

Niestety problem nie ustąpi wraz z zaprzestaniem nielegalnego procederu. Wciąż na Bobrku będą zalegać tony odpadów groźnych dla środowiska. Miasto będzie musiało znaleźć jakiś sposób na to, aby je stamtąd usunąć i zrekultywować skażony teren. Inaczej mieszkańcy będą wciąż chorować i zmagać się z przeraźliwym fetorem. Co gorsza istnieją podejrzenia, że niebezpieczne odpady są składowane w innych rejonach miasta i to właśnie tam będzie kontynuowany przestępczy proceder.

W najbliższy poniedziałek, 10 lipca o 15:30 sprzed kościoła św. Rodziny na Bobrku wyruszy przemarsz mieszkańców w proteście wobec traktowania Bytomia jako śmietnika całego kraju. Tłum przejdzie ulicami Konstytucji i Wrocławską przed Urząd Miejski przy ul. Parkowej. W styczniu 2015 roku bytomianie pokonali podobną trasę w obronie kopalni Bobrek. Wtedy się udało osiągnąć cel. Oby tym razem mieszkańcy znów zatriumfowali.

fot. Bytom 2054

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon