Czy Adam Słodowy żyje? Fake newsy są coraz groźniejsze – także w Bytomiu

Polskie media masowo rozpowszechniły fałszywą wiadomość o śmierci Adama Słodowego, twórcy kultowego programu "Zrób to sam". Na tego fake newsa dały się złapać nawet PAP i TVP. To pokazuje, że w dzisiejszych czasach trzeba być szczególnie wyczulonym na kłamliwe informacje. Niestety problem z nimi ma również Bytom.

Byt adam slodowy zyje

Depeszę w sprawie śmierci słynnego prezentera wydała w piątek Polska Agencja Prasowa niecałe pół godziny po 12:00. W ślad za nią tę smutną informację powtórzyło wiele różnych mediów, w tym duże redakcje prasowe, telewizyjne i internetowe, jak m.in. TVP Info, Rzeczpospolita, Tok FM oraz portale Interia.pl i Onet.pl. Wzmiankę o dacie jego zgonu zamieszczono nawet na Wikipedii.

Wieść o śmierci Adama Słodowego rozeszła się po sieci z prędkością błyskawicy, lecz już po kilku godzinach redakcje zreflektowały się, że popełniły makabryczną pomyłkę. Adam Słodowy bowiem wciąż żyje, a jego rodzina wyjaśniła, że jego stan zdrowia nie wskazuje na to, żeby 95-letni prezenter miał wkrótce odejść z tego świata. To już nie pierwszy raz, gdy wielkie media dały się złapać na fake newsa. W 2014 r. Pudelek.pl podał nieprawdziwą informację o śmierci aktorki Anny Przybylskiej, a kilka miesięcy wcześniej serwisy "Faktu" i "Newsweeka" rozpowszechniły fałszywą wiadomość o śmierci generała Wojciecha Jaruzelskiego.

Fake newsy mieszają w Bytomiu

Próby manipulowania opinią publiczną za pomocą fake newsów mają miejsce także w Bytomiu. Na szczęście póki co lokalnym mediom udaje się przed nimi obronić. Manipulatorzy jednak coraz skuteczniej wykorzystują do swoich celów media społecznościowe - w szczególności Facebooka. W okresie wyborów samorządowych powstało na nim wiele stron, które miały wpływać na polityczne decyzje bytomian. Za ich pomocą specjaliści od Czarnego PR podszywali się pod zwykłych mieszkańców, partie i miejskie instytucje, byle tylko wprowadzić wyborców w błąd i oczernić swoich rywali.

sympatycy pis bytom bartkow

Przed jesiennym głosowaniem twórcy strony "Sympatycy PiS Bytom" próbowali przekonać wyborców Prawa i Sprawiedliwości, aby nie popierali Mariusza Wołosza. To w praktyce miało spowodować, że głosy bytomskiej prawicy trafiłyby do jego jedynego rywala w drugiej turze. Żeby tego dokonać zapłacono nawet za zamieszczenie ogłoszenia na całą stronę w "Życiu Bytomskim". Sztab Prawa i Sprawiedliwości wówczas zdecydowanie odciął się od rzekomych sympatyków partii. W wydanym oświadczeniu podkreślono, że lokalne struktury partii nie poparły żadnego z kandydatów w drugiej turze wyborów samorządowych.


Po wyborach fejki dalej manipulują

Krótko po wyborach fanpage "Sympatyków..." zamarł. Teraz, po 9 miesiącach znów opublikowano post. Tym razem autorzy strony domagają się usunięcia z partii radnego Macieja Bartkowa, dlatego w najbliższy poniedziałek ma zostać wystosowane pismo w tej sprawie do Joachima Brudzińskiego. Kim są rzekomi "Sympatycy PiS Bytom" i dlaczego chcą wydalenia przewodniczącego Komitetu Miejskiego PiS? Tego nie wiadomo. Można natomiast domyślać się, że manipulatorzy wzięli Bartkowa na celownik, gdyż wdał się w konflikt z facebookową stroną "BytomskiLew.pl".

lew rusnak

Podobnie, jak "Sympatycy..." BytomskiLew.pl powstał przed wyborami samorządowymi. I tym razem postanowiono podszyć się pod inną organizację. Taką samą nazwę nosi bowiem projekt realizowany od kilku lat przez stowarzyszenie "MDM Miasto dla Mieszkańców Bytom" przy wsparciu Fundacji Batorego. W jego ramach bytomscy społecznicy prowadzą działania podnoszące aktywność obywateli i transparentność samorządu poprzez m.in. organizację szkoleń z dostępu do informacji publicznej, czy publikację przewodnika o radnych. Fejkową stronę początkowo prowadził jeden z kandydatów na radnych, lecz prawdopodobnie przeszła ona w inne ręce i nie ma on już z nią nic wspólnego. MDM natomiast grubą kreską odciął się od tego fanpage.

BytomskiLew.pl od miesięcy różnymi metodami atakuje rządzących. Czasem słusznie, ale najczęściej przedstawiając problemy w sposób skrajnie jednostronny i nieobiektywny, aby podburzyć mieszkańców i skierować ich złość przeciwko obecnej władzy. Autorzy strony chętnie rozsiewają niesprawdzone plotki, sugerują między wierszami zmyślone przekręty oraz wyciągają z kontekstu wypowiedzi radnych i urzędników, żeby tylko postawić ich w złym świetle. To właśnie z BytomskimLwem.pl zadarł Maciej Bartków i teraz znalazł się pod obstrzałem fejkowych stron.


Po fikcyjnym PiS i lwie czas na zieleń

Kolejnym fikcyjnym fanpagem jest "Zieleń Miejska Bytom" założony w kwietniu tego roku. W tym przypadku manipulatorzy podszywają się pod Miejski Zarząd Zieleni i Gospodarki Komunalnej wykorzystując do tego bezprawnie logo wspomnianej jednostki. Łatwo można się domyślić, że treści zamieszczane na stronie nie służą pokazywaniu piękna bytomskich parków, tylko atakowaniu gminnej instytucji.

zielen basen

Fake newsy robią się coraz groźniejsze, a manipulatorzy zaczynają sobie pozwalać na coraz więcej, żeby tylko wprowadzić w błąd opinię publiczną. Na przykładzie Adama Słodowego mogliśmy się przekonać, że fikcyjne informacje mogą rozejść się po całej Polsce i przestraszyć masy ludzi (szczególnie rodziny i przyjaciół osób, których dotyczą). Mogą też niesłusznie skompromitować każdego. Tymczasem reputację można stracić bardzo szybko, natomiast na odzyskanie dobrego imienia trzeba później pracować bardzo długo... Dyrekcja MZZiGK systematycznie zbiera materiał dowodowy, aby na drodze prawnej bronić miejską jednostkę. Ten sposób jest jednak czasochłonny, zaś polskie organy ścigania wciąż nie są należycie przygotowane do walki z autorami fake newsów.

Fikcyjnych stron starających się manipulować opinią publiczną w Bytomiu jest na Facebooku cała masa. Wszystkie są prawdopodobnie prowadzone przez te same osoby, ponieważ wzajemnie udostępniają publikowane przez siebie treści i podejmują te same tematy. Kto może za nimi stać? Napiszcie o swoich typach w komentarzach.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon