To już koniec przywożenia odpadów na Bobrek!

Konferencja na śmietnisku w Bobrku. Cofnięto decyzje związane ze składowaniem odpadów. Co z setkami tysięcy ton śmieci?

Byt konferencja wolosza bobrek

Władze Bytomia zorganizowały briefing prasowy w pobliżu wielkiego składowiska na Bobrku. Powodem było ogłoszenie decyzji dotyczącej działalności prowadzonej dotąd w tym miejscu. Przypomnijmy, że firma, która miała tam przetwarzać odpady, niestety je składowała.

Prezydent miasta Mariusz Wołosz zapewnił, że decyzja na podstawie której odpady przywożono na Bobrek, została skutecznie wygaszona. Włodarz wspomniał także o 25 innych wygaszonych, lub uchylonych zgodach w podobnych sprawach. - W czasie dziewięciu miesięcy, w których sprawujemy władzę, została wydana tylko 1 decyzja (warunkowa) i tylko na rok - dodał Mariusz Wołosz Prezydent twierdzi również, że poprzednie zgody, były zawsze wydawane na okres dziesięciu lat.

Już wcześniej miasto podjęło działania mające na celu ograniczenie i zaprzestanie wwożenia odpadów m.in. wzmogło kontrole ciężarówek i wprowadziło zakaz ruchu dla pojazdów powyżej 3,5 t. Jak mogli się przekonać przybyli dziennikarze, przyniosło to wyczuwalne efekty. Podczas dzisiejszej konferencji po prostu nie śmierdziało.

To nie są odpady?

Przedstawiciele władzy nie umieli jednak odpowiedzieć, co dalej się stanie ze wspomnianym terenem. Na razie planują współpracę ze Śląskim Uniwersytetem Medycznym oraz Politechniką Śląską w zakresie oceny zagrożenia oraz pomocy we wprowadzaniu zmian. Te jednak mogą następować powoli. Problemem może być np. wyegzekwowanie uprzątnięcia odpadów przez posiadaczy gruntów, bowiem część ziemi jest w rękach prywatnych. - Jeżeli chodzi o to miejsce, to mamy ustalonych już właścicieli tych działek, które w sposób dziwny w latach 90 i dwutysięcznych przeszły w prywatne ręce m.in. w ręce małżeństwa rencistów, którzy nie posiadali niemalże żadnych dochodów - powiedział radny Maciej Bartków.


Żeby miasto mogło podjąć działania, muszą być przeprowadzone badania, które potwierdzą, czy to co znajduje się w niedalekim sąsiedztwie mieszkańców ulicy Pasteura, to rzeczywiście odpady, zagrażające bytomianom i środowisku. - Firma, która prowadziła tu działalność, twierdzi że to nie są żadne odpady, tylko ich środek, który produkowali - dodał Bartków.

Czy uda się to uprzątnąć?

Niepewnością może napełniać stwierdzenie prezydenta, że naprawienie sytuacji może przekraczać możliwości finansowe miasta. Nie jest znana także ilość odpadów, które są zeskładowane w tym miejscu. W opinii prezydenta, na Bobrku są setki tysięcy ton odpadów, których posprzątanie zajmie lata.

Zapytaliśmy prezydenta, czy zamierza pójść na drogę sądową. Potwierdził, że jest to w planach planach miasta. Do tego potrzeba jednak odpowiednich analiz, które mogą stanowić dla sądu jednoznaczny dowód przestępstwa.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon